poniedziałek, 17 listopada 2014

{rozdział 9} You want a friendship? But you must give me a friendship, too...

-Nie chce żebyście mnie z nim spiknęli powiedziałam szorstko.
-Grace. Przepraszamy ale nie chcemy żebyście tak się zachowywali. Kiedy on jest w pomieszczeniu ty nic sobie z tego nie robisz ale za to on chce być jak najbliżej ciebie. Nie widzisz tego!-krzyknęła. I teraz co powiedziała zdałam sobie sprawę, że tego nie widzę ale nie chcę widzieć.
-A może ja nie chcę być z nim! Nie pomyślałaś Alice?!-teraz i ja podniosłam głos.
-Przestań! Okłamujesz sama siebie! Mówisz raz to ale robisz za to co innego!
-Proszę, przestańcie krzyczeć-chciała załagodzić sprawę Lucy.
-Nie wtrącaj się!-krzyknęła-Jeśli chcesz być sama to ok. Ale potem się nie dziw że zostałaś sama!
-Aha! To zostawisz mnie i naszą przyjaźń bo nie będę miała chłopaka?! Super! Nie potrzebuje takiej przyjaciółki!-krzyknęłam i w piżamie wyszłam do garażu i samochodem pojechałam do Kendall. Tak do Kendall. Dała mi niedawno swój adres w razie jakbym miała problem i chciał się wyżalić więc korzystam bo przecież na swoją przyjaciółkę nie mogę polegać. Zadzwoniłam dzwonkiem trzęsąc się z zimna. Na polu było zaledwie 2°C. Usłyszałam kroki i otwarła drzwi.
-Grace? Co ty tu robisz chodź bo się przeziębisz!
-Cześć. Chciałam pogadać albo po prostu pobyć z kimś przez chwilkę bo moje przyjaciółki jakoś mnie nie rozumieją-powiedział wchodząc z nią do jej kuchni. Zrobiła mi ciepłą czekoladę i razem usiadłyśmy w jej salonie.
-No! Teraz możesz mówić-powiedziała.
-Moje przyjaciółki chcą mnie spiknąć z chłopakiem, który nawet nie zwraca na mnie uwagi. Co mam robić?-powiedziałam prawie już płacząc.
-Uspokój się to najważniejsze. Z kim cię chcą spiknąć?
-Z Niallem Horanem.-powiedziała cicho.
-Uuuuu to dobry kandydat!-zaczęła się śmiać.
-Przestań. Nie chcę z nikim być na razie.-na rozmowę z Kendall spędziłam dobre 3 godziny. Do domu wróciłam o 24. Tam zobaczyłam świecące się światło. Ale nie było już samochodu Alice.
-Jesteś!-usłyszałam głos Lucy z salonu i zaraz przyszła do mnie do przedpokoju-Gdzie byłaś?
-U Kendall. Pamiętasz mówiłam ci o takiej naszej nowej modelce, z którą się przyjaźnie?
-Tak wiem kto to. Czemu wyszłaś? Alice miała rację.
-Co?! Ty jeszcze przeciwko mnie? Nie wiecie co czuję więc nie wtrącajcie się w moje uczucia. Najlepiej by było jakbyście się nie mieszały w moje życie.
-Lepiej przemyśl to co mówisz, ja idę na razie-wyszła trzaskając mocno drzwiami. Zostałam sama. Może i nawet na zawsze sama...
Rano wstałam z podkrążonymi oczami przez łzy, które wylałam w nocy. Ubrałam się i poszłam jeść śniadanie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. To Luke.
-Hej co tam?
-Cześć. Musisz mnie dzisiaj zmienić w pracy, muszę jechać z Olivią do jej mamy. Przepraszam.
-Ok. Tylko ubiorę kurtkę i pojadę.
-Dzięki ci wielkie! Dobra to ja jadę pa!
-Pozdrów Olivię! Pa!-dokończyłam jedzenie i pojechałam. Dzisiaj musiałam zacząć już szyć na zamówienia. Usiadłam przy maszynie i start!

Zeszło mi niecałe 5 godzin i wszystkie projekty byĺy gotowe. Teraz mogłam spokojnie odpocząć. Ledwo co usiadłam w moim biurze to usłyszałam dzwonek telefonu.
-Halo?
-Grace, cześć tu Niall. Masz dzisiaj czas?
-Niall! Hej. Niezbyt mam bo muszę dokończyć pracę-okłamałam go ponieważ myślę, że ta znajomość niezbyt ma sens.
-Aha. Szkoda...a co robisz jutro?
-Jadę do pracy. A co?-zapytałam.
-Bo chciałem cię wziąć na mecz. Ale nie to nie. Ok nie będę ci już przeszkadzać, pa.-rozłączył się a ja rzuciłam telefon na kanapę i zaczęłam rozmyślać o swoim życiu.
Kiedyś mała skromna dziewczyna w okularach, która nie miała ani 1% żeby spodobać się chłopakom. Wiedzieli oni jedynie jak się nazywam ale nie wiedzieli kim są moi rodzice. Oceniali po wyglądzie. Naiwni... Ale teraz jak wiedzą gdzie zaszłam i co mam w kieszeni od razu zaczęły się telefony. Sorry ale to tak nie działa.
Chcesz przyjaźni? Dam ci przyjaźni. Ale jeśli ty też dasz mi to samo...

1 komentarz: