niedziela, 30 listopada 2014

{rozdział 25} Hello Los Angeles!

Dzisiaj chcę pooglądać trochę Los Angeles i chcę pójść na plażę. Chociaż tutaj jest cieplej niż w Londynie. Ubrałam się i zjadłam zamówione wcześniej jedzenie. Wzięłam telefon i torebkę i wyszłam na ulice miasta.
Najbardziej podobała mi się aleja gwiazd. Potem poszłam od razu na najbliższą plażę w LA. Ściągnęłam sukienkę i zaczęłam się opalać.
Kiedy już w miarę byłam ciemna poszłam się zamoczyć do wody. Była strasznie przejrzysta i cieplutka.
I znów wróciłam na koc. Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Oczywiście dzwonił Niall.
-Halo?-odparłam z zamkniętymi oczami.
-Grace...kocham cię-powiedział i nawet jeśli rozmawiamy przez telefon wiem, że się uśmiecha.
-Też cię kocham Niall, ale nie wiem czy mogę być z tobą ponownie po tym co zaszło. Przepraszam.
-Gracie, udowodnię ci, że między mną a Barbarą już nic nie ma.
-Mam nadzieję. Ale teraz muszę kończyć. Pa-i się rozłączyłam. Tak długo myślałam, że opaliłam się aż za dobrze. Wzięłam swoją torbę i wróciłam do hotelu. Dzisiaj znowu wracam do Londynu. 
Jest wieczór i właśnie jadę na lotnisko. Mogłabym tu mieszkać bo jest ciepło. Ale to właśnie do Londynu bardziej się przyzwyczaiłam. 
Przez cały lot myślałam nad naszym związkiem. Nie wiem czy mogłabym od tak zapomnieć o jego "dziewczynie". Nie wiem... Ale w ogóle nie wiem czy jest sens skoro i tak za niedługo mu się znudzę 
i poleci do innej. A tego nie chce.
Wysiadłam z samolotu odbierając walizkę i pojechałam do mojego mieszkania. Jest godzina 3 a ja jeszcze na nogach. Ale przyznam, że niezbyt chce mi się spać. Ta plaża jednak ma jeszcze lepsze plusy niż myślałam. 
Usiadłam w kuchni robiąc sobie śniadanie. Wzięłam laptopa i zaczęłam zamawiać materiały na pokaz. Za 2 tygodnie będzie najbliższy wiosenno letni.
Oczywiście brak pamięci się sprawdził. Jutro muszę zabrać Tommy'ego do siebie bo ciocia gdzieś wyjeżdża z resztą na wakacje a Tommy zostaje więc ja się nim zajmuje. Chcę z nim polecieć do Disneylandu lub do Legolandu ale nie do Paryża tylko może do Niemczech. Zobaczymy jeszcze.
Ale teraz muszę odpocząć jeden dzień.


Ubrałam się i pojechałam do Leeds. Jazda nie zajęła mi długo bo nie było żadnych korków czy wypadków więc było ok. Wysiadłam z auta i poszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i od razu usłyszałam głośny krzyk dziecka i głośny stukot małych nóżek. 
-Gracie!-krzyknął malec otwierając mi drzwi.
-Cześć Tommy. To co, spakowany jesteś?
-Tak. Możemy jechać.-powiedział i zza drzwi wyciągnął małą walizeczkę w klocki Lego. To już wiemy gdzie będzie chciał jechać.
-A masz strój kąpielowy? Bo może pojedziemy na basen.-powiedziałam chowając ją do samochodu.
-Tak.
-A jest mama?-zapytałam.
-Tak ale zaraz wyjeżdżają.
-Aha to wsiadaj do samochodu a ja pożegnam się z mamusią.-zrobił tak jak mu kazałam a ja weszłam do domu. 
-Ciociu!-krzyknęłam żeby mnie usłyszała. Usłyszałam głośne zamykanie się drzwi i ujrzałam ciocię już gotową do wyjazdu.-Tommy jest już w samochodzie, więc jedziemy.
-Uważaj na niego proszę.-i pocałowała mnie w policzek.
-Dobrze. Przecież wiesz, że jestem ostrożna.
-W to nie wątpię.-powiedziała i wyszłam z ich domu i razem z Tommym wracaliśmy powoli do Londynu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz