piątek, 7 listopada 2014

{rozdział 3} Beautiful like you...

Następnego dnia obudziłam się o 9. Dzisiaj nie mam nic do roboty więc chcę zaprosić Lucy na jakąś imprezę. Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie kilka kanapek i pojechałam do Lucy.
-Hej! Wchodź!-ściągnęłam buty i weszłam za nią do salonu.-Więc co cię do mnie sprowadza?-zapytała
-Chciałabyś dzisiaj ze mną skoczyć na imprezę?
-Gdzie?
-Do OX 12.
-Hmmm no dobrze.-zgodziła się.-A teraz co będziesz robiła?-zapytała
-Pojadę do brata do firmy i coś porobię. Za kilka dni jest pokaz. Muszę ich przygotować.
-No tak. Nie będę cię przetrzymywała. Na razie. Do zobaczenia o 20!-pojechałam do firmy.


Kiedy zapisywałem coś na swoim laptopie do biura weszła Olivia.
-Luke. Mam pytanie.
-Usiądź-odsunąłem jej lekko krzesło. Olivia to wysoka blondynka o zielonych oczach. Zazwyczaj chodzi w sukienkach przed kolano lub spódnicach do kostek. Jest bardzo ładna.-Słucham cię.
-Czy mogłabym szybciej wyjść z pracy?
-Tak, oczywiście.-powiedziałem i wstałem podchodząc i stając za nią.-Zostań jeszcze ze mną-poprosiłem.
-Emm mam jeszcze kilka zajęć do zrobienia. Pokaz jest za 3 dni a ja muszę ustalić kolejność kreacji.
-Zajmiesz się tym później zostań-wyszeptałam jej do ucha i lekko całując jej szyję.
-Dobrze...-szepnęła a wręcz lekko wysapała. Nie dziwię się, że tak działam na kobiety. I wtedy usłyszałem pukanie.

Weszłam do jego biura a w nim znajdowała się Olivia i Luke stojący za nią i trzymając kawałek jej włosów. Ale kiedy zobaczył, że to ja szybko się od niej odsunął.
-Emm Luke gdzie są wszystkie modelki?-zapytałam.
-W sali gdzie ma się odbyć pokaz. A! I jakbyś mogła napisz jeszcze kolejność kreacji, dobrze?-zapytał.
-Jasne! To ja idę pa pa Olivia!-pożegnałam się i poszłam w kierunku sali. Tam już kilka modelek ćwiczyło układ.
-Cześć!-krzyknęłam.
-Hej Grace!-odkrzyknęły chórem. Usiadłam przy stoliku i zapisywałam kolejności. Kiedy przysiadła się do mnie Kendall.
-Hej! Ty jesteś siostrą Luka?-zapytała.
-Tak. A ty jesteś Kendall. Miło mi-przywitałam się.
-Mi również. Więc co studiujesz?
-Literaturę i dziennikarstwo.
-Super!
-Jest fajnie, ale czasami nie mogę wytrzymać. Ale sama sobie wybrałam swój cel i  chcę do niego dążyć. A ty co byś chciała robić oprócz modelingu?
-Prowadzę z siostrą dom mody Kendall&Kylie Jenner.
-Aaa to masz już doświadczenie!-i tak przeszedł cały dzień w rozmowie z Kendall. O 19 zebrałam wszystkie moje rzeczy i wróciłam do domu. Tam ubrałam się w moją kusą, białą sukienkę przed kolano. W pasie jest zwężana i jest bez ramiączek.
Do tego ubrałam cieliste szpilki na koturnie. Ubrałam kolczyki a włosy rozpuściłam.
Kiedy podjechałam pod klub przy wejściu stała już Lucy. Nie musiałam podawać swojego nazwiska bo ochroniarze wpuszczają mnie za darmo bo mam nazwisko Moon...ale są tego plusy!
Od wejścia czuło już się ten zapach i głośną muzykę. Lubię imprezy ale nie przesadzam na przykład jak Alice. Usiadłyśmy przy zamówionej loży i zaczęłyśmy rozmowę.
-Więc kiedy jest pokaz?
-Za 3 dni. Muszę jutro jeszcze dopracować wszystko na perfect.
-Aha to fajnie. Ja jutro nic nie robię więc pomogę ci.
-Dziękuję ci-powiedziałam uśmiechnięta. Dzisiaj nie chciałyśmy zbytnio tańczyć tylko na spokojnie porozmawiać. Z klubu wyszłyśmy o godzinie 23.
Nagle w domu sprawdzając torebkę zobaczyłam że nie mam mojej karty kredytowej. Normalnie nie mogę uwierzyć! Miałam tam na bank z kilka milionów. I tak nagle się zgubiły. Poczekam kilka dni a może się znajdzie.

Dzisiaj jest pokaz mody. Wszystko mam przygotowane na gwizd. Przebrana oglądałam zza kulis cały przebieg pokazu. Na widowni siedziało masę sław. Na przykład Katy Perry, Rihanna. Ale co się dziwić skoro mama ich znała bardzo dobrze.
Kiedy nadszedł koniec i musiałam razem z bratem wyjść na wybieg dostałam ogromny bukiet kwiatów od kogoś nieznajomego. Ale tak pięknie pachniały.
Na after-party razem z Lucy i Alice sączyłyśmy napoje kiedy podszedł do mnie blondyn, który był na imprezie u Alice.
-Niall! Co ty tutaj robisz?-zapytała zdziwiona Alice.
-Hej! Przyszedłem do Grace bo mam coś dla niej-w jego ustach moje imię brzmiało z strasznie śmiesznym akcentem. Obstawiam że był z Irlandii. Ale za to moja wymowa z akcentem francuskim przebijała wszystko.
-Co masz dla mnie?-zapytałam.
-Mam twoją kartę kredytową-powiedział podając mi torebkę ozdobną.
-Dziękuję ci! Już myślałam, że ją zgubiłam!-przytuliłam go.-Jak mogę ci się odwdzięczyć?
-Odpowiedź masz w torebce-powiedział-Myślę, że podobały ci się kwiaty-powiedział.
-To ty jest wysłałeś? Są piękne.
-Piękne jak ty-powiedział odgarniając moje włosy za ucho.-Przepraszam ale muszę iść.-powiedział i pocałował wierzch mojej dłoni.
-Cześć-i odszedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz