piątek, 28 listopada 2014

{rozdział 22} You broke my life!

Czy nie spotkaliście się nigdy z osobą, która oddaje ci wierną miłość lecz to ty jej nie ufasz? Nie? Bo ja tak... . Nigdy nie myślałam, że nie będę ufać Niallowi. Jesteśmy ze sobą już rok. Ale nie mogę mu zaufać jak kiedyś. Wiem, że coś przede mną ukrywa. Ale co...
-Grace. Słuchaj, bo profesor Gelley chce żebyś wzięła udział w konkursie śpiewania.-powiedziała Lucy.
-Co? Przecież ja nie umiem śpiewać.
-Noo ale tak jakby ja mu pomogłam. Bo pytał się kto by był chętny więc ja dałam mu płytkę z twoim nagraniem i on powiedział, że idealnie się nadajesz.
-Lucy!-trochę się zdenerwowałam bo to nagranie dałam jej tylko na pamiątkę a nie żeby szła do profesora od razu.
-Przepraszam...jak nie chcesz to nie musisz.
-Jak już powiedziałaś, że mogą to pójdę.-powiedziałam i wróciłam do domu.
Razem z laptopem usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam przeglądać najnowsze wiadomości z świata mody, gwiazd i plotek. Zainteresował mnie jeden artykuł.
Kiedy to przeczytałam, zaczęłam płakać ze złości i ze smutku. Bo obiecał. Obiecał mi, że nie zostawi mnie dla innej dziewczyny. Zawiodłam się...
Poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku głową w poduszkę i tak zasnęłam.


Po wczorajszym wieczorze czuje się trochę zmęczony, ale odwiedzę Grace. Nasza miłość trochę gaśnie raczej to moja wina. Ale nie moja wina, że moją głowę zawróciła jeszcze jedna kobieta. 
Wszedłem do jej mieszkania, które było otwarte. Wszedłem do salonu i nikogo nie było. Podszedłem do włączonego laptopa i wyświetlił mi się artykuł o mnie i Barbary. O nie! Zobaczyła to pewnie. Wszedłem do jej sypialni, ale spała więc usiadłem na krańcu łóżka.


Kiedy się obudziłam poczułam, że łóżko po mojej drugiej stronie. Niall... .
-Co ty tutaj robisz?!-krzyknęła i go przestraszyłam.
-Gracie...przepraszam cię to nie tak jak myślisz z Barbarą. Proszę uwierz mi.-powiedziałam.
-Wyjdź stąd nie chcę cię już znać! Zniszczyłeś mi życie! A obiecałeś! Obiecałeś, że mnie będziesz zawsze kochać. A ja głupia ci uwierzyłam.
-Grace...to nie tak jak myślisz.-dotknął dłonią mojego ramienia, którą strąciłam od razu.
-Nie chcę cię słuchać. Mam cię już dosyć. Z nami koniec!-krzyknęłam.
-Proszę.-jego oczy zaczęły się lekko świecić.
-Wynocha!-wyszedł trzaskając drzwiami. Zostałam sama...na zawsze sama...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz