wtorek, 9 grudnia 2014

{rozdział 28} Ready to show!

Na wstępie chciałam bardzo podziękować Ho Ney, która zachęciła mnie do dodania następnego rozdziału. Nie wiem czy jest sens dalej prowadzić tego bloga skoro nikt go nie czyta. Nie wiem...Przepraszam...
------------------------------------------------------------------------------------
-Tommy szybko!-powiedziałam chłopcu, który wolno szedł lotniskiem. Śpieszyło mi się, bo za 4 godziny muszę być w firmie. Jutro pokaz a ja nie wiem czy wszystko jest gotowe. Wzięłam go za rękę i moim samochodem wróciliśmy do domu. Przebrałam się i razem z nim znowu pojechaliśmy do firmy.
-Cześć są wszyscy zapytałam-Annabelle.
-Tak. Modelki gotowe. Tylko ostatnia próba i gotowe.
-Dobrze. Wzięłam Tommy'ego bo nie miałam go z kim zostawić, ale nie będzie przeszkadzał.-chłopiec bawił się klockami Lego, które mu zakupiłam w Niemczech. Poszliśmy we trójkę na salę gdzie miał się odbyć pokaz. Modelki były ustawiane przez Pabla, który miał już wszystko zaplanowane. Chyba się bardziej denerwuje niż ja. A powinno być odwrotnie...
-Pablo jestem możemy zaczynać.-powiedziałam.
Najpierw miał pokaz rozpocząć Justin Bieber od piosenki As ling as you love me, potem miał się odbyć pokaz z kolekcji w kratę, potem w czasie kolekcji czarne miała śpiewać Ariana Grande a na koniec kolekcja czerwona i śpiewać będzie John Legend. Myślę, że będzie super!
Wreszcie skończyła się próba! Ale muszę iść do swojego biura po jakiś strój na jutro. Razem z Tommym poszliśmy. Szukałam wszystkie wieszaki aż znalazłam odpowiednią sukienkę. Powiem tylko, że jest czarna i do tego mam czarne szpilki.
-Dobra możemy iść.-wróciliśmy do domu. Ja sprawdzałam maile na poczcie a Tommy poszedł grać na tablecie. Zadzwonił telefon.
-Halo?
-Grace jak dobrze cię słyszeć wreszcie.-powiedział Niall. Przełożyłam telefon bliżej ucha żeby go lepiej słyszeć.
-Tak. Co u ciebie?-zapytałam.
-Dobrze. Co jutro robisz?
-Mam pokaz więc jestem zajęta.-powiedziałam.
-Mógłbym przyjść?-zapytał z nadzieją.
-Załatwię ci wejściówkę i ci mailem wyślę.
-Dzięki. A zmieniając temat, słyszałem że byłaś w Niemczech!-powiedział.
-Tak z kuzynem. A wy co robiliście?
-My byliśmy w Londynie bo mamy wolne.
-Aha.-powiedziałam i dostałam następną wiadomość od Kendall.-Niall przepraszam, ale muszę gdzieś jeszcze zadzwonić. Wyślę ci zaraz wejściówkę. Papa-rozłączyłam się i zadzwoniłam do Kendall.
-Grace! Mam do ciebie ważną sprawę a mianowicie Coachella!-krzyknęła. Kiedy powiedziała Coachella od razu podjęłam decyzje zgody. Od zawsze chciałam pójść na ten festiwal. Panuje tam taka super atmosfera!
-I chcesz żebym z tobą poszła?-zapytałam.
-I z Kylie-powiedziała.
-Ale kiedy bo za tydzień nie mogę.
-Aaa to spokojnie bo to za dwa tygodnie. Więc się zgadzasz?-zapytała podekscytowana.
-Tak.-powiedziałam i usłyszałam głośny pisk.-Ale uspokój się bo jutro masz pokaz.
-Dobra nie zawracam ci głowy pa.-powiedziała i się rozłączyła. Kiedy był już późny wieczór posłałam malca do łóżka i sama poszłam do krainy Morfeusza.
Rano obudziłam się o 10 i szybko się ubrałam w zwykłe porozdzierane szorty, crop top, przywiązałam sobie koszulę w kratę do pasa i ubrałam conversy. Tommy już siedział w kuchni i grał dalej na tablecie.
-Dzisiaj musisz pojechać ze mną na pokaz mody i posiedzisz sobie z Niallem.
-Dobra.-i tak pewnie nie słyszał ale co tam. Zrobiłam mu kanapki z serem i szynką a do tego sok a sobie płatki z mlekiem. Wzięłam laptopa i razem z nim pojechałam do firmy. I zaczęły się przygotowania...

wtorek, 2 grudnia 2014

{rozdział 27} Goodbye!

Wylądowaliśmy i razem z Tommym pojechaliśmy do wynajmowanego przeze mnie apartamentu. Dzisiaj chciałam pozwiedzać coś z nim a jutro pójdziemy do Legolandu. Musiałam się przebrać bo tu było strasznie gorąco w przeciwieństwie do Londynu.
Poszliśmy zwiedzać. Oczywiście on nie chciał ale zaciągnęłam go siłą. Obiecałam mu też lody więc...
-Tommy chodź może coś zjeść?-zaproponowałam.
-Dobrze.-wzięłam go do jakiejś eleganckiej restauracji z widokiem na ładny krajobraz. Ja zamówiłam kraba a on zamówił kurczaka. Zapłaciłam i wróciliśmy do hotelu. Po drodze stanęliśmy na gałkę lodów, ja wzięłam czekoladowe a on waniliowe.
Tommy poszedł spać a ja przeglądałam Twittera i Instagrama. Dałam kilka follow i poszłam spać.
Obudził mnie dzwonek telefonu. Luke...zabije...
-Halo?-byłam zła bo chciałam spędzić te kilka dni na wypoczynku bez żadnych telefonów.
-Grace gdzie ty jesteś?-zapytał.
-W Niemczech.-powiedziałam odsłaniając zasłony.
-Gdzie? Przecież za 3 dni jest pokaz. I tak przesunięto.-powiedział.
-I co? Zdążymy.
-Mnie nie będzie. Muszę jechać na spotkanie do Hiszpanii.
-Ughhh dobra. Tylko jak wrócę za 2 dni ma być wszystko powtarzam wszystko gotowe. Nie ma ale.
-Dobra. Miłego wypoczynku pa.-rozłączyłam się i poszłam się ubrać. Założyłam na siebie krótkie szorty, luźny top, kapelusz i conversy. Poszłam obudzić Tommy'ego.
-Wstawaj Tommy idziemy do Legolandu-powiedziałam.
-Już wstaje!-krzyknął i pędem pobiegł do łazienki umyć zęby. Ja poszłam do mojej torby i wyjęłam telefon gdzie miałam nieodebranych 5 połączeń od Nialla. Ehhh...
-Jestem gotowy.-powiedział. Jak mogło mu to zająć tylko 5 minut? Ja szykuję się 30. No ale to są właśnie faceci.
-Jedz i idziemy.-szybko połykał i popijał herbatą. Zjadł i wyszliśmy do parku rozrywki. Najpierw poszliśmy do dmuchanego zamku, potem do na zjeżdżalnię i na koniec poszłam z nim do jakiegoś małego miasteczka mieszczącego się w parku gdzie są same klocki lego. I porobiliśmy sobie zdjęcia. Fajnie było. Oczywiście Tommiemu kupiłam strój jednego z klocków, sobie kupiłam czapkę z Lego, Lukowi bluzkę Lego. I sobie też.
-Dzisiaj niestety musimy wracać. Ale masz szczęście, że twoich rodziców nie ma w tygodnie bo pojedziesz ze mną do Los Angeles!-powiedziałam. Wiem, że chciał od zawsze pojechać do LA więc teraz ma szansę.
-Fajnie! Idę się pakować-i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Pakowałam się szybko bo za niecałą godzinę mamy powrót.
Pojechaliśmy na lotnisko i tym samym samolotem co przylecieliśmy wróciliśmy.

niedziela, 30 listopada 2014

{rozdział 26} See you soon Germany!

-Więc gdzie chcesz jechać?-zapytałam robiąc mu kanapki kiedy to on grał na tablecie.
-Do Legolandu!-odpowiedź była jasna.
-Dobrze to jedz a ja idę się pakować i jutro z samego rana wylatujemy.-powiedziałam i poszłam się pakować.  Kiedy wywaliłam całą szafę w poszukiwaniu jakiegoś ładnego stroju kąpielowego na dnie znalazłam jakieś pudełko ozdobione kokardą. Doczepiony był mały liścik gdzie pisało:
'Never forget who you are...'
W środku była czarna sukienka z rozcięciem na plecach. Była jakaś kartka.

Droga Grace
Teraz jesteś pewnie już dorosłą kobietą, która skrada serca chłopakom. Ale dla mnie będziesz moją małą Gracie, która kochała zabawy w błocie i małe pokazy mody w domu. Pamiętam jak byłaś ze mną w naszej firmie na wybiegu to powiedziałaś, że chcesz zostać modelką. Kochałaś być w centrum uwagi. 
Kiedy dowiedziałam się, że mam raka nie byłam smutna lecz odwrotnie. Byłam szczęśliwa. Byłam szczęśliwa bo wiedziałam, że kiedy mnie zabraknie to będziesz sama sobie radzić. Wiem, że nie byłaś na to przygotowana ale dałaś radę. I dalej dasz radę. Chcę ci w tym liście podarować pewny kawałek piosenki, który się nigdy nie ukazał nawet kiedy byłam piosenkarką. 

Nie masz się o co martwić, to otwarte zaproszenie
Będę siedziała właśnie tu naprawdę cierpliwie
Wszystkie dni, wszystkie noce, będę czekać gotowa
Nie mogę przestać bo kocham to, nienawidzę tego jak cię kocham.

Cały dzień, całą noc, może jestem uzależniona już do końca życia, nie kłamię.

Myślę, że go wykorzystasz. Zawsze w ciebie wierzyłam. Wierzyłam, że osiągniesz rzeczy niemożliwe. Wiem, że będziesz wielka na swój sposób. Musisz tylko zapamiętać jedną zasadę drogi do wygranej. 
Zawsze musisz wiedzieć co chcesz osiągnąć bo bez tego zginiesz. Ten świat jest światem kłamców. I co z tego, że na świecie jest ponad 7 miliardów ludzi ale nigdy nie ma nawet jednej osoby, żeby ci pomóc. Musisz zawsze walczyć do wygranej sama. Bo inni mogą ci to zabrać z przed nosa. Przez moje może i krótkie życie nauczyłam się, że musisz być sobą. Musisz być sobą. Musisz być Moon.
                                                         P.S Kocham cię Mama

Na dnie znalazłam jeszcze flakonik perfum, który nie był chyba nawet w sprzedaży bo nigdy go nie widziałam. Wzięłam sukienkę i przymierzyłam. Był idealna. Sukienka moich marzeń. Schowałam ją do szafy a perfumy dałam do mojej kosmetyczki.
Wzięłam poszukiwany strój i byłam gotowa.
Dołączyłam do Tommy'ego i razem oglądaliśmy bajki. Chcę wrócić do lat kiedy miałam po 6,7 lat bo była ze mną mama. Tak mi jej brakuje. Mówiła zawsze piękne słowa, mówiła mądre przemowy. Nigdy nie chciała być sławna tylko chciała spełnić swoje marzenia. A teraz ja spełniam tak jakby też jej ale i też moje.

Rano o 6 obudziłam się i poszłam obudzić Tommy'ego.
-Sam się ubierzesz czy ci pomóc?-zapytałam trochę zmęczona.
-Sam.
-Dobra i jak będziesz gotowy zejdź na dół.-powiedziałam i poszłam sama się przygotować. Pomalowałam tylko usta i brwi. Zrobiłam sobie i dziecku śniadanie, zamknęłam mieszkanie i pojechaliśmy na lotnisko.
Tommy musiał iść do toalety więc na niego musiałam czekać.
-Tommy chodź bo się spóźnimy na samolot-powiedziałam i wzięłam malca za rękę i poszliśmy w kierunku mojego samolotu. Zrobiłam zdjęcie jak byliśmy w chmurach i wrzuciłam na instagrama.
'See you soon Germany! :*'







{rozdział 25} Hello Los Angeles!

Dzisiaj chcę pooglądać trochę Los Angeles i chcę pójść na plażę. Chociaż tutaj jest cieplej niż w Londynie. Ubrałam się i zjadłam zamówione wcześniej jedzenie. Wzięłam telefon i torebkę i wyszłam na ulice miasta.
Najbardziej podobała mi się aleja gwiazd. Potem poszłam od razu na najbliższą plażę w LA. Ściągnęłam sukienkę i zaczęłam się opalać.
Kiedy już w miarę byłam ciemna poszłam się zamoczyć do wody. Była strasznie przejrzysta i cieplutka.
I znów wróciłam na koc. Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Oczywiście dzwonił Niall.
-Halo?-odparłam z zamkniętymi oczami.
-Grace...kocham cię-powiedział i nawet jeśli rozmawiamy przez telefon wiem, że się uśmiecha.
-Też cię kocham Niall, ale nie wiem czy mogę być z tobą ponownie po tym co zaszło. Przepraszam.
-Gracie, udowodnię ci, że między mną a Barbarą już nic nie ma.
-Mam nadzieję. Ale teraz muszę kończyć. Pa-i się rozłączyłam. Tak długo myślałam, że opaliłam się aż za dobrze. Wzięłam swoją torbę i wróciłam do hotelu. Dzisiaj znowu wracam do Londynu. 
Jest wieczór i właśnie jadę na lotnisko. Mogłabym tu mieszkać bo jest ciepło. Ale to właśnie do Londynu bardziej się przyzwyczaiłam. 
Przez cały lot myślałam nad naszym związkiem. Nie wiem czy mogłabym od tak zapomnieć o jego "dziewczynie". Nie wiem... Ale w ogóle nie wiem czy jest sens skoro i tak za niedługo mu się znudzę 
i poleci do innej. A tego nie chce.
Wysiadłam z samolotu odbierając walizkę i pojechałam do mojego mieszkania. Jest godzina 3 a ja jeszcze na nogach. Ale przyznam, że niezbyt chce mi się spać. Ta plaża jednak ma jeszcze lepsze plusy niż myślałam. 
Usiadłam w kuchni robiąc sobie śniadanie. Wzięłam laptopa i zaczęłam zamawiać materiały na pokaz. Za 2 tygodnie będzie najbliższy wiosenno letni.
Oczywiście brak pamięci się sprawdził. Jutro muszę zabrać Tommy'ego do siebie bo ciocia gdzieś wyjeżdża z resztą na wakacje a Tommy zostaje więc ja się nim zajmuje. Chcę z nim polecieć do Disneylandu lub do Legolandu ale nie do Paryża tylko może do Niemczech. Zobaczymy jeszcze.
Ale teraz muszę odpocząć jeden dzień.


Ubrałam się i pojechałam do Leeds. Jazda nie zajęła mi długo bo nie było żadnych korków czy wypadków więc było ok. Wysiadłam z auta i poszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i od razu usłyszałam głośny krzyk dziecka i głośny stukot małych nóżek. 
-Gracie!-krzyknął malec otwierając mi drzwi.
-Cześć Tommy. To co, spakowany jesteś?
-Tak. Możemy jechać.-powiedział i zza drzwi wyciągnął małą walizeczkę w klocki Lego. To już wiemy gdzie będzie chciał jechać.
-A masz strój kąpielowy? Bo może pojedziemy na basen.-powiedziałam chowając ją do samochodu.
-Tak.
-A jest mama?-zapytałam.
-Tak ale zaraz wyjeżdżają.
-Aha to wsiadaj do samochodu a ja pożegnam się z mamusią.-zrobił tak jak mu kazałam a ja weszłam do domu. 
-Ciociu!-krzyknęłam żeby mnie usłyszała. Usłyszałam głośne zamykanie się drzwi i ujrzałam ciocię już gotową do wyjazdu.-Tommy jest już w samochodzie, więc jedziemy.
-Uważaj na niego proszę.-i pocałowała mnie w policzek.
-Dobrze. Przecież wiesz, że jestem ostrożna.
-W to nie wątpię.-powiedziała i wyszłam z ich domu i razem z Tommym wracaliśmy powoli do Londynu. 

sobota, 29 listopada 2014

{rozdział 24} We are forever...

Następnego dnia ubrałam się i poszłam jeść śniadanie.
Kiedy zjadłam wzięłam torebkę i pojechałam samochodem pod galerię. Parkując zauważyłam już dwie uśmiechnięte dziewczyny.
Wysiadłam i podeszłam do nich.
-Grace!-krzyknęła Eleanor i mocno mnie przytuliła.
-Cześć. Dawno się nie widziałyśmy.
-Prawda, to co idziemy?-zapytała Dani. I ruszyłyśmy w szał zakupów! Ja na razie niczego nie potrzebowałam ale kiedy przechodziłyśmy obok nowej wystawy Prady, zobaczyłam boski zestaw! Długa skórzana, czarna spódnica do tego boska bluzka, płaszcz i obcasy. Musiałam je mieć. Wzięłam rozmiar 34 i poszłam z tym do przymierzalni. Wszystko leżało idealnie jakby na mnie szyte. Oczywiście tanie nie było ale co tam.
Potem poszłyśmy coś zjeść do jakiejś małej przytulnej restauracji.
-Więc jak wam się wiedzie z Louisem i Liamem?
-Dobrze. Chcę jechać z chłopakami w trasę ale nie wiem jak moja praca.-powiedziała Danielle.
-A ja studiuję ale często jeżdżę do Manchesteru. Ale ja i Louis dogadujemy się świetnie!-powiedziała szczęśliwa. Dokończyłyśmy nasz obiad, pożegnałyśmy się i rozjechałyśmy się w nasze strony.
Zaczęłam się pakować bo chcę jutro gdzieś wieczorem wyjechać do Los Angeles.
Ale pierw musiałam zadzwonić do owego pana.
-Marc Jonhson słucham-powiedział głos w telefonie.
-Dzień dobry. Z tej strony Grace Moon. Oglądał pan mój występ na konkursie muzyki  w Londynie
w Akademii sztuk pięknych. Miałam do pana zadzwonić w sprawie spotkania w Los Angeles.
-Ah Grace! Czekałem na twój telefon!-krzyknął ucieszony-A nie mogłabyś jutro przylecieć? Chciałbym porozmawiać z tobą. Oczywiście ja chciałbym podpisać z tobą kontrakt, ale decyzja należy do ciebie.
-Dziękuję panu i oczywiście jutro przylecę. Proszę mi podać tylko adres wytwórni.-powiedziałam.
-Wyślę ci SMS'em. Dobrze to do zobaczenia-rozłączył się. I po chwili dostałam wiadomość z adresem. Dokończyłam pakowanie się i poszłam spać.
Rano obudziłam się o o 7 i od razu bez śniadania poszłam do samochodu i na lotnisko.

Do Los Angeles dotarłam po 2 godzinach i od razu pojechałam zostawić walizkę w zarezerwowanym pokoju. I od razu stamtąd pojechałam taksówką do wytwórni.
-Dzień dobry. Grace Moon-podałam mu dłoń.
-Witaj. Proszę usiądź-powiedział. Zaczęliśmy rozmawiać o moim talencie, który moim zdaniem nie posiadam. No ale... Zaproponował mi kontrakt na 2 lata. Przeczytałam wszystkie za i przeciw. Oczywiście nie podpisałam jej dzisiaj ale za tydzień ją podpiszę bo  nie ma mojego adwokata.
-Dziękuję panu jeszcze raz.
-Młode talenty trzeba kształcić. A ty masz głos po swojej mamie. Ona też śpiewała bosko.-powiedział.
-Dziękuję. Do widzenia.-pożegnałam się i szczęśliwa wróciłam do hotelu. Musiałam aż napisać do dziewczyn. Oczywiście mi pogratulowały i nie mogły uwierzyć. Położyłam się spać. Sen miałam, że stałam na środku sceny i śpiewałam.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Dostałam wiadomość. Pisał Niall...

'Proszę wybacz mi. Proszę kocham cię. Nie mogę wytrzymać bez ciebie wybacz mi Gracie...
Xx Niall'

Brakuje mi go strasznie...ale nie wiem czy dam radę mu wybaczyć po tym co się dowiedziałam. Ale postanowiłam mu odpisać.

'Kocham cię...
Xx Grace'

Kocham go. Jednak ja i on będziemy istnieć zawsze przez całe nasze życie.

piątek, 28 listopada 2014

{rozdział 23} New life. New romance.

Nie mogę uwierzyć, że wczoraj jest koniec Nrace. Ale to nie moja wina, że wybrał sobie inną dziewczynę.
Dzisiaj mam przesłuchanie do występu. Od rana przygotowuję się. Chcę zaśpiewać swój utwór. Ten kto najlepiej zaśpiewa wygra nagrodę pieniężną.
Ale teraz zaczynam nowy rozdział w życiu. Nowe życie. Nowe romanse. Ale teraz nie chcę się z  nikim wiązać na stałe.
Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Jak zjadłam od razu zaczęłam ćwiczyć Slow Down.

Jeszcze jedna osoba i ja. Nie mogę wytrzymać. Są przy mnie Lucy i Alice, które siedzą na widowni składającej się z niecałych 20 osób. Ale dla mnie to i tak dużo.
Wyszłam na scenę, zamknęłam oczy i zaczęłam.


Now that I have captured your attention
I wanna steal you for a rhythm intervention
Mr. TSA*, I'm ready for inspection
Sh-sh-show me how you make a first impression

Oh, oh
Can we take it nice and slow, slow
Break it down and drop it low, low
Cause I just wanna party all night in the neon lights 'til you can't let me go

I just wanna feel your body right next to mine
All night long
Baby, slow down the song
And when it's coming closer to the end hit "Rewind"
All night long
Baby, slow down the song

Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song
Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song

If you want me I'm accepting applications
So long as we can keep this record on rotation
You know I'm good with mouth-to-mouth resuscitation
Breathe me in, breathe me out
So amazing

Oh, oh
Can we take it nice and slow, slow
Break it down and drop it low, low
Cause I just wanna party all night in the neon lights 'til you can't let me go

I just wanna feel your body right next to mine
All night long
Baby, slow down the song
And when it's coming closer to the end hit "Rewind"
All night long
Baby, slow down the song

Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song
Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song

Breathe me in, breathe me out
The music's got me going
Breathe me in, breathe me out
No stoppin til the morning
Breathe me in, breathe me out
You know I'm ready for it
For it, for it!
Yeah!

Breathe me in, breathe me out
The music's got me going
Breathe me in, breathe me out
No stoppin til the morning
Breathe me in, breathe me out
You know I'm ready for it
For it, for it!
Yeah!

(I-It's The Cataracs)

I just wanna feel your body right next to mine
All night long
Baby, slow down the song
And when it's coming closer to the end hit "Rewind"
All night long
Baby, slow down the song

Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song
Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song

Kiedy skończyłam usłyszałam głośne oklaski na stojąco. Podziękowałam i zeszłam szybko ze sceny. Nie lubię występować przed ludźmi bo wiem, że wszyscy swoją całą uwagę poświęcają na mnie. A ja nie lubię być w centrum uwagi.
Kiedy siedziałam poproszono mnie o wejście na scenę. Nie wiedziałam o co chodzi, ale weszłam.
-Grace Moon, wygrałaś.-powiedział mój profesor.
-Dziękuję bardzo-powiedziałam i wzięłam czek o wartości £10.000.
Kiedy ubierałam kurtkę zaczepił mnie pan Gelley.
-Gracie, zaśpiewałaś idealnie! Ale nie po to tutaj przyszedłem.-zaczął.-Pan, który ma wytwórnie muzyczną w Los Angeles widział twój występ i chce podpisać z tobą kontrakt.-powiedział a mi odjęło mowę.
-Nie mogę uwierzyć!-krzyknęłam i z emocji przytuliłam mężczyznę, który odwzajemnił uścisk.
-Proszę masz tutaj jego wizytówkę. Zadzwoń i umów się na spotkanie. Chcę ci tylko jedno powiedzieć. Dla mnie już wygrałaś.
-Dziękuję panu-powiedziałam i razem z Lucy i Alice poszłyśmy świętować moje zwycięstwo. Dzisiaj chcę zaszaleć i mogę się nawet upić! A co mi tam!
Ale szkoda, że nie mam obcasów... .
Razem z Alice zaczęłyśmy tańczyć w rytmie muzyki razem z innymi dziewczynami. Kiedy zaczepił mnie ktoś.
-Grace! Cześć jak się dawno nie widziałyśmy!
-Danielle! Chciałam zadzwonić ale nie miałam numeru a chłopcy pracowali. Jak tam ci się żyje?
-Dobrze. Słyszałam, że z tobą i Niallem koniec. Przykro mi strasznie.
-Spoko. Ale to jego wina a nie moja.
-Wiem. Dałam mu za to straszny opieprz. Ale on zlekceważył to i poszedł do swojej Barbarki.
-Niech idzie! A gdzie teraz pracujesz?
-Tańczę. Jadę za 3 dni do Los Angeles. A ty?
-Ja też pojadę prawdopodobnie do Los Angeles. Dzisiaj miałam konkurs ze śpiewania i wygrałam a do tego jeszcze jakiś pan z wytwórni chce ze mną podpisać kontrakt!-opowiedziałam jej krótko.
-Super! To co? Skoczymy jutro na małe zakupy razem z Eleanor?-zapytała uśmiechnięta.
-Dobrze.-wymieniłyśmy się numerami i wróciłam do dziewczyn.



{rozdział 22} You broke my life!

Czy nie spotkaliście się nigdy z osobą, która oddaje ci wierną miłość lecz to ty jej nie ufasz? Nie? Bo ja tak... . Nigdy nie myślałam, że nie będę ufać Niallowi. Jesteśmy ze sobą już rok. Ale nie mogę mu zaufać jak kiedyś. Wiem, że coś przede mną ukrywa. Ale co...
-Grace. Słuchaj, bo profesor Gelley chce żebyś wzięła udział w konkursie śpiewania.-powiedziała Lucy.
-Co? Przecież ja nie umiem śpiewać.
-Noo ale tak jakby ja mu pomogłam. Bo pytał się kto by był chętny więc ja dałam mu płytkę z twoim nagraniem i on powiedział, że idealnie się nadajesz.
-Lucy!-trochę się zdenerwowałam bo to nagranie dałam jej tylko na pamiątkę a nie żeby szła do profesora od razu.
-Przepraszam...jak nie chcesz to nie musisz.
-Jak już powiedziałaś, że mogą to pójdę.-powiedziałam i wróciłam do domu.
Razem z laptopem usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam przeglądać najnowsze wiadomości z świata mody, gwiazd i plotek. Zainteresował mnie jeden artykuł.
Kiedy to przeczytałam, zaczęłam płakać ze złości i ze smutku. Bo obiecał. Obiecał mi, że nie zostawi mnie dla innej dziewczyny. Zawiodłam się...
Poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku głową w poduszkę i tak zasnęłam.


Po wczorajszym wieczorze czuje się trochę zmęczony, ale odwiedzę Grace. Nasza miłość trochę gaśnie raczej to moja wina. Ale nie moja wina, że moją głowę zawróciła jeszcze jedna kobieta. 
Wszedłem do jej mieszkania, które było otwarte. Wszedłem do salonu i nikogo nie było. Podszedłem do włączonego laptopa i wyświetlił mi się artykuł o mnie i Barbary. O nie! Zobaczyła to pewnie. Wszedłem do jej sypialni, ale spała więc usiadłem na krańcu łóżka.


Kiedy się obudziłam poczułam, że łóżko po mojej drugiej stronie. Niall... .
-Co ty tutaj robisz?!-krzyknęła i go przestraszyłam.
-Gracie...przepraszam cię to nie tak jak myślisz z Barbarą. Proszę uwierz mi.-powiedziałam.
-Wyjdź stąd nie chcę cię już znać! Zniszczyłeś mi życie! A obiecałeś! Obiecałeś, że mnie będziesz zawsze kochać. A ja głupia ci uwierzyłam.
-Grace...to nie tak jak myślisz.-dotknął dłonią mojego ramienia, którą strąciłam od razu.
-Nie chcę cię słuchać. Mam cię już dosyć. Z nami koniec!-krzyknęłam.
-Proszę.-jego oczy zaczęły się lekko świecić.
-Wynocha!-wyszedł trzaskając drzwiami. Zostałam sama...na zawsze sama...