sobota, 29 listopada 2014

{rozdział 24} We are forever...

Następnego dnia ubrałam się i poszłam jeść śniadanie.
Kiedy zjadłam wzięłam torebkę i pojechałam samochodem pod galerię. Parkując zauważyłam już dwie uśmiechnięte dziewczyny.
Wysiadłam i podeszłam do nich.
-Grace!-krzyknęła Eleanor i mocno mnie przytuliła.
-Cześć. Dawno się nie widziałyśmy.
-Prawda, to co idziemy?-zapytała Dani. I ruszyłyśmy w szał zakupów! Ja na razie niczego nie potrzebowałam ale kiedy przechodziłyśmy obok nowej wystawy Prady, zobaczyłam boski zestaw! Długa skórzana, czarna spódnica do tego boska bluzka, płaszcz i obcasy. Musiałam je mieć. Wzięłam rozmiar 34 i poszłam z tym do przymierzalni. Wszystko leżało idealnie jakby na mnie szyte. Oczywiście tanie nie było ale co tam.
Potem poszłyśmy coś zjeść do jakiejś małej przytulnej restauracji.
-Więc jak wam się wiedzie z Louisem i Liamem?
-Dobrze. Chcę jechać z chłopakami w trasę ale nie wiem jak moja praca.-powiedziała Danielle.
-A ja studiuję ale często jeżdżę do Manchesteru. Ale ja i Louis dogadujemy się świetnie!-powiedziała szczęśliwa. Dokończyłyśmy nasz obiad, pożegnałyśmy się i rozjechałyśmy się w nasze strony.
Zaczęłam się pakować bo chcę jutro gdzieś wieczorem wyjechać do Los Angeles.
Ale pierw musiałam zadzwonić do owego pana.
-Marc Jonhson słucham-powiedział głos w telefonie.
-Dzień dobry. Z tej strony Grace Moon. Oglądał pan mój występ na konkursie muzyki  w Londynie
w Akademii sztuk pięknych. Miałam do pana zadzwonić w sprawie spotkania w Los Angeles.
-Ah Grace! Czekałem na twój telefon!-krzyknął ucieszony-A nie mogłabyś jutro przylecieć? Chciałbym porozmawiać z tobą. Oczywiście ja chciałbym podpisać z tobą kontrakt, ale decyzja należy do ciebie.
-Dziękuję panu i oczywiście jutro przylecę. Proszę mi podać tylko adres wytwórni.-powiedziałam.
-Wyślę ci SMS'em. Dobrze to do zobaczenia-rozłączył się. I po chwili dostałam wiadomość z adresem. Dokończyłam pakowanie się i poszłam spać.
Rano obudziłam się o o 7 i od razu bez śniadania poszłam do samochodu i na lotnisko.

Do Los Angeles dotarłam po 2 godzinach i od razu pojechałam zostawić walizkę w zarezerwowanym pokoju. I od razu stamtąd pojechałam taksówką do wytwórni.
-Dzień dobry. Grace Moon-podałam mu dłoń.
-Witaj. Proszę usiądź-powiedział. Zaczęliśmy rozmawiać o moim talencie, który moim zdaniem nie posiadam. No ale... Zaproponował mi kontrakt na 2 lata. Przeczytałam wszystkie za i przeciw. Oczywiście nie podpisałam jej dzisiaj ale za tydzień ją podpiszę bo  nie ma mojego adwokata.
-Dziękuję panu jeszcze raz.
-Młode talenty trzeba kształcić. A ty masz głos po swojej mamie. Ona też śpiewała bosko.-powiedział.
-Dziękuję. Do widzenia.-pożegnałam się i szczęśliwa wróciłam do hotelu. Musiałam aż napisać do dziewczyn. Oczywiście mi pogratulowały i nie mogły uwierzyć. Położyłam się spać. Sen miałam, że stałam na środku sceny i śpiewałam.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Dostałam wiadomość. Pisał Niall...

'Proszę wybacz mi. Proszę kocham cię. Nie mogę wytrzymać bez ciebie wybacz mi Gracie...
Xx Niall'

Brakuje mi go strasznie...ale nie wiem czy dam radę mu wybaczyć po tym co się dowiedziałam. Ale postanowiłam mu odpisać.

'Kocham cię...
Xx Grace'

Kocham go. Jednak ja i on będziemy istnieć zawsze przez całe nasze życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz