niedziela, 16 listopada 2014

{rozdział 8} He can't stop talking about her...

Ten rozdział jest z dedykacją dla nie wiem czy czytelniczki czy po prostu zaglądnęłaś tu z nudów ale to dla mnie też coś. Dla Ho Ney. Byłaś moją pierwszą komentatorką. Nie ważne jak skomentowałaś to ale to dla mnie dużo. Motywujecie mnie do dalszego działania. Sama też siebie motywuję ale wy najbardziej. Dziękuję wam!
------------------------------------------------------------------------------------

-Grace? A ta sukienka? To też na pokaz czy nie?
-Ahhh ta sukienka jest mojej mamy. Sukienka, którą uszyła dla mnie. Nigdy w niej nie byłam bo za bardzo mi ją przypomina.-powiedziałam przypominając sobie mój uśmiech kiedy podarowała mi ją, wtedy miałam 10 lat. Powiedziała, że jak dorosnę chce mnie w niej zobaczyć jak osiągam swój wymarzony cel. To było jej marzenie.
-Przepraszam, nie wiedziałam. Jest śliczna.-powiedziała przytulając mnie lekko.
-Dziękuję ci i Lucy, że jesteście. To dla mnie dużo znaczy. Kocham was!-powiedziałam i strasznie mocno ją przytuliłam.
-Udusisz mnie! Ale też cię kocham! Jesteście dla mnie jak siostry, których nigdy nie miałam. Dobra! Ale koniec teraz tych łez. Zabieramy się do pracy. O której masz to spotkanie?-zapytała siadając na przeciwko mnie.
-Za godzinę. Będę miała spotkanie z klientami. Muszę jeszcze uszyć kilka kreacji na jakiś występ.
-Aha dobra to ja pójdę do restauracji ok?-restauracja mieści się w budynku domu mody. Spędzam tam również połowę czasu jak jestem tutaj.
-Ok. Skończę tak za 2 godziny więc przyjdę po ciebie i pojedziemy po Lucy bo chcę zrobić babski wieczór.-uśmiechnęłam się na samą myśl.
-Super! To może ja za ten czas zrobię zakupy zamiast siedzieć w jednym miejscu. To pa i powodzenia!-i wyszła. Ja spakowałam wszystkie rzeczy jakie wzięłam ze sobą i poszłam do sali konferencyjnej. Tam był już Luke z Olivią, którą całował. Kiedy weszłam od razu się od siebie odsunęli.
-Możecie się całować tylko nie w miejscach publicznych gdzie każdy w każdym momencie.-powiedziałam i zajęłam swoje miejsce obok Luka i obok mojej asystentki Margaret.
-Wszystko jest przygotowane?-zapytałam szeptem w stronę skupionej Margaret.
-Tak. Kreacje do pokazania są i chyba tyle?
-Tak. A w ogóle kto tutaj przyjdzie?-zapytałam.
-Mają przyjechać menagerowie kilku gwiazd. Z tego co się orientuję to Justina Biebera, Katy Perry i jeszcze kilku modelek.-odpowiedział za nią Luke. I właśnie w tym momencie do sali weszło dwóch mężczyzn i kobieta.
-Dzień dobry państwu Moon-podaliśmy sobie nawzajem ręce i zasiedliśmy do rozmowy.
-Czy moglibyśmy zobaczyć projekty strojów?-zapytała kobieta.
-Tak-na salę weszły 5 naszych projektantek.
-Są perfekcyjne!-zachwycali się.-Ja się zgadzam z propozycjami i daję już połowę stawki.
-My również-odpowiedzieli pozostali. Kiedy spotkanie się skończyło była już 15. Wyszłam z sali i poszłam pod restaurację gdzie już czekała na mnie Alice.
-Gotowa?-zapytałam.
-Tak. Możemy jechać po nią-powiedziała.
Potem razem z gotową Lucy wróciłyśmy do mojego domu. Dziewczyny rozpakowały zakupy a ja poszłam się przebrać. Kiedy zeszłam na dół usłyszałam rozmowę dziewczyn.

-Słyszałaś, że Niall u niej był-zapytała Alice Lucy.
-Nie. A coś jest między nią a nim?
-Nie wiem. Ale Harry mówił, że jak są wszyscy w piątkę to Horan nie może przestać o niej gadać.-zaczęły się śmiać.
-Ale ona nie chce z nikim być po stracie Jake.-powiedziała Lucy. 
-Wiem. Ale można ich jakoś spiknąć-powiedziała ale wtedy na weszłam.

1 komentarz:

  1. Właśnie dzisia zobaczyłam dedyk dziękuję. No nic biorę się za czytanie reszty rozdziałów.

    OdpowiedzUsuń