piątek, 14 listopada 2014

{rozdział 6} You are crazy! But i love crazy people...

-Zatańcz ze mną!-zaproponował po swoim małym pokazie.
-Nie nie umiem.
-Nauczę cię. Chodźmy!-wziął mnie za rękę i kazał wykonywać takie same ruchy jak on. Kiedy taniec zakończyłam zaledwie umiejętnością jednego kroku. Brawo! Zmęczeni ale szczęśliwi usiedliśmy na krzesłach.
-Świetnie było!
-Tak. Masz może wino czerwone?-zapytał.
-Mam. Zaraz podam. Idź do salonu a ja zaraz dołączę do ciebie.-poszłam do mojego barku gdzie trzymam różne alkohole i sięgnęłam po jedno z najlepszych win, którego jeszcze nie otwierałam. Po drodze zabrałam dwa kieliszki i poszłam do salonu. Tam zobaczyłam przyglądającego się mojego i mojej mamy zdjęciu Nialla. Kiedy zobaczył, że się na niego patrzę szybko powiedział
-Przepraszam. To twoja mama?
-Tak. Ale usiądźmy już.-otworzył butelkę i polewał nam po połowie. Jak na gentelmena przystało najpierw nalał mi.
-Wypijmy za naszą znajomość-przybiliśmy sobie i zaczęliśmy delektować się cudnym smakiem.
-Może dokończymy naszą zabawę?
-Dobrze. Więc teraz ty.
-Ok. Masz chłopaka?-zapytał.
-Nie mam. A ty masz dziewczynę?
-Nie. Jesteś lub byłaś zakochana kiedykolwiek w kimś?
-Nie. I nie jestem. A ty?
-Tak. Podoba mi się taka jedna dziewczyna. Ma przepiękne brązowe włosy i oczy. Jest strasznie piękna.-zachwycał się a mi tak jakby w sercu poczułam lekkie ukłucie zazdrości. Przecież ja do niego nic nie czuję.-Dobra. Masz jakąś rodzinę w Anglii?
-Tak. W Leeds. Dalej nie wiem co ci zadawać więc możesz ty mnie teraz pytać do czasu aż wymyślę.
-Dobrze więc czym się interesujesz?
-Pisarstwem, modą.
-Kim chciałabyś być w przyszłości?-zapytał popijając winem.
-Albo redaktorką w jakiejś gazecie ale najbardziej chcę napisać własne książki. Chcę być znana i być dumna z tego co robię i że to właśnie się ludziom podoba. Ale oczywiście już mam zapewnioną karierę projektantki mody.-zaśmiałam się.
-A masz jakiejś gry na Xboxie?-zapytał patrząc się na sprzęt. Zaśmiałam się na jego zabawny komentarz.
-Tak mam. Ale to jest Niall bardziej dla mojego kuzyna.
-Proooszę?-błagał.
-Ehh dobrze. Ale gramy w Fife, pamiętaj-ostrzegłam go.
-Powiem szczerze, że nigdy nie widziałem dziewczyny, która chciała by zagrać w Fife.
-Jestem wyjątkowa.
-I szalona. A ja lubię szalone osoby-zarumieniłam się na jego jakże miły komentarz. Graliśmy oczywiście ostro. Nie chciałam, żeby dał mi wygrywać z tego powodu iż jestem dziewczyną. Ale to nie znaczy, że czasami nie jestem lepsza od facetów. Demokracja musi być! Pierw ja strzeliłam gola co bardzo go zdziwiło potem on dwa strzelił aż był remis. Nie powiedziałem wam, że ja byłam FC Barceloną a on Realem. Oczywiście mój Neymar szedł jak torpeda. Oczywiście Niall wygrał swoim Ronaldo.
-Gratulacje! Byłeś dobry!
-Dobry? Chyba świetny! Mogłem cię tak ograć, ale wiesz dałem ci fory.
-Haha ty? Nie dałeś mi żadnej fory.-i zaczęłam go łaskotać. Potem on mnie przewrócił na kanapę siadając okrakiem na moich biodra dalej się śmiejąc. Powiem tylko jedno. Jego śmiech jest lekko przerażający. Kiedy tak na mnie siedział nagle podsunął bliżej twarz i chciał mnie pocałować.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz