sobota, 8 listopada 2014

{rozdział 4} Are you normal?!

Następnego dnia wstałam troszkę później niż zwykle bo wczoraj była duża impreza. Wczoraj a nawet już dziś wróciłam do domu o 2. A jest 10. Zajęcia mam o 12 więc poszłam do łazienki jakoś doprowadzić się do porządku. I mogłam się ubrać. Ubrałam jeansy, sweter i conversy. Zjadłam szybkie śniadanie, wzięłam torebkę i pojechałam do uniwersytetu.
Dzisiaj na zajęciach była praca w dwójkach. Ja byłam razem z Alice. Miałyśmy napisać pracę na temat sportu na świecie. Wiem dziwny temat, ale myślę, że dobrze nam poszło. Po sprawdzeniu przez pana profesora prac schowałam książki i czekałam na wyniki.
-Najlepiej zaprezentowała się para Alice Merry i Grace Moon. Gratuluję. Jako nagrodę, nie licząc oceny pozytywnej macie zaszczyt uczestniczyć na konferencji prasowej z kilkoma sportowcami.
-Dziękujemy panu-powiedziałyśmy i wyszłyśmy szczęśliwe z klasy.
-Musimy się elegancko ubrać?-zapytał Alice.
-Raczej tak. Co teraz będziesz robiła? Może wpadniesz do mnie to razem się przygotujemy?
-Dobra. To czekaj będę jechała za tobą.-pojechałyśmy do mojego mieszkania. Tam zaparzyłam wodę na herbatę i usiadłyśmy w kuchni.
-Więc, opowiadaj.-zachęciłam ją.
-No co. Układa nam się dobrze z Harrym. Byłam ostatnio razem z nim u jego rodziny. Jego siostra jest wspaniała! A mama!-zachwycała się. Zakończyłyśmy ten temat kiedy woda się zagotowała. Razem z kubkami herbat poszłyśmy do mojej sypialni. Nie mogłam wybrać jaki strój założyć więc postawiłam na klasykę. A Alice ubrała się w moją czarną sukienkę za kolano i swoje czarne botki. Zrobiłam sobie luźnego warkocza na boku a Alice rozpuściła włosy.
Wyszłyśmy i odjechałyśmy moim samochodem w stronę szkoły.
Tam profesor wziął nas na sale gdzie mogłyśmy usiąść. Wybrałyśmy miejsca z tyłu. Kiedy wybiła już godzina rozpoczęcia do sali weszli dwoje mężczyzn i dwie kobiety. Jeden z nich to był mój kochany kuzyn! Kiedy spoglądnął na mnie pierw się zdziwił a potem puścił mi oczko.
-Widziałaś! Ten brunet podrywa cię!-krzyknęła szeptem Alice.
-To mój kuzyn-wystarczyło jedno zdanie żeby ją uciszyć jak i również zdziwić. Konferencja przebiegła miło.
Kiedy wychodziłyśmy zaczepił mnie Marc.
-Grace! Ale dawno żeśmy się widzieli!
-Tak. Ale nie dziwmy się jak cały czas jesteś w różnych krajach.-powiedziałam i żartobliwie uderzyłam go w ramię.
-A! Poznaj moją przyjaciółkę Alice. Alice to mój kuzyn Marc.-zapoznałam ich.
-Miło mi-odpowiedzieli sobie.

Do domu wróciłyśmy koło 17. Kiedy Alice poszła się już przebrać ja poszłam do sypialni wziąć swoją kartę z torebki od blondyna. Dalej nie mogę zapamiętać jego imienia! Znajdował się tam mały liścik.
'Jako podziękę możesz mi towarzyszyć na wyjeździe do rodziny.
Xx Niall'
Co?! Przecież ja go w ogóle nie znam! Nigdzie z nim nie pojadę.
-Co tam masz?-zapytała ciekawska Alice wchodząc do mojej sypialni w szlafroku, który u mnie leży.
-Emmm nic.
-Powiedz miiii.
-Nic nie mam tylko jakąś kartkę z bazgrołami.-powiedziałam i wyrzuciłam ją do kosza.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz