wtorek, 9 grudnia 2014

{rozdział 28} Ready to show!

Na wstępie chciałam bardzo podziękować Ho Ney, która zachęciła mnie do dodania następnego rozdziału. Nie wiem czy jest sens dalej prowadzić tego bloga skoro nikt go nie czyta. Nie wiem...Przepraszam...
------------------------------------------------------------------------------------
-Tommy szybko!-powiedziałam chłopcu, który wolno szedł lotniskiem. Śpieszyło mi się, bo za 4 godziny muszę być w firmie. Jutro pokaz a ja nie wiem czy wszystko jest gotowe. Wzięłam go za rękę i moim samochodem wróciliśmy do domu. Przebrałam się i razem z nim znowu pojechaliśmy do firmy.
-Cześć są wszyscy zapytałam-Annabelle.
-Tak. Modelki gotowe. Tylko ostatnia próba i gotowe.
-Dobrze. Wzięłam Tommy'ego bo nie miałam go z kim zostawić, ale nie będzie przeszkadzał.-chłopiec bawił się klockami Lego, które mu zakupiłam w Niemczech. Poszliśmy we trójkę na salę gdzie miał się odbyć pokaz. Modelki były ustawiane przez Pabla, który miał już wszystko zaplanowane. Chyba się bardziej denerwuje niż ja. A powinno być odwrotnie...
-Pablo jestem możemy zaczynać.-powiedziałam.
Najpierw miał pokaz rozpocząć Justin Bieber od piosenki As ling as you love me, potem miał się odbyć pokaz z kolekcji w kratę, potem w czasie kolekcji czarne miała śpiewać Ariana Grande a na koniec kolekcja czerwona i śpiewać będzie John Legend. Myślę, że będzie super!
Wreszcie skończyła się próba! Ale muszę iść do swojego biura po jakiś strój na jutro. Razem z Tommym poszliśmy. Szukałam wszystkie wieszaki aż znalazłam odpowiednią sukienkę. Powiem tylko, że jest czarna i do tego mam czarne szpilki.
-Dobra możemy iść.-wróciliśmy do domu. Ja sprawdzałam maile na poczcie a Tommy poszedł grać na tablecie. Zadzwonił telefon.
-Halo?
-Grace jak dobrze cię słyszeć wreszcie.-powiedział Niall. Przełożyłam telefon bliżej ucha żeby go lepiej słyszeć.
-Tak. Co u ciebie?-zapytałam.
-Dobrze. Co jutro robisz?
-Mam pokaz więc jestem zajęta.-powiedziałam.
-Mógłbym przyjść?-zapytał z nadzieją.
-Załatwię ci wejściówkę i ci mailem wyślę.
-Dzięki. A zmieniając temat, słyszałem że byłaś w Niemczech!-powiedział.
-Tak z kuzynem. A wy co robiliście?
-My byliśmy w Londynie bo mamy wolne.
-Aha.-powiedziałam i dostałam następną wiadomość od Kendall.-Niall przepraszam, ale muszę gdzieś jeszcze zadzwonić. Wyślę ci zaraz wejściówkę. Papa-rozłączyłam się i zadzwoniłam do Kendall.
-Grace! Mam do ciebie ważną sprawę a mianowicie Coachella!-krzyknęła. Kiedy powiedziała Coachella od razu podjęłam decyzje zgody. Od zawsze chciałam pójść na ten festiwal. Panuje tam taka super atmosfera!
-I chcesz żebym z tobą poszła?-zapytałam.
-I z Kylie-powiedziała.
-Ale kiedy bo za tydzień nie mogę.
-Aaa to spokojnie bo to za dwa tygodnie. Więc się zgadzasz?-zapytała podekscytowana.
-Tak.-powiedziałam i usłyszałam głośny pisk.-Ale uspokój się bo jutro masz pokaz.
-Dobra nie zawracam ci głowy pa.-powiedziała i się rozłączyła. Kiedy był już późny wieczór posłałam malca do łóżka i sama poszłam do krainy Morfeusza.
Rano obudziłam się o 10 i szybko się ubrałam w zwykłe porozdzierane szorty, crop top, przywiązałam sobie koszulę w kratę do pasa i ubrałam conversy. Tommy już siedział w kuchni i grał dalej na tablecie.
-Dzisiaj musisz pojechać ze mną na pokaz mody i posiedzisz sobie z Niallem.
-Dobra.-i tak pewnie nie słyszał ale co tam. Zrobiłam mu kanapki z serem i szynką a do tego sok a sobie płatki z mlekiem. Wzięłam laptopa i razem z nim pojechałam do firmy. I zaczęły się przygotowania...

wtorek, 2 grudnia 2014

{rozdział 27} Goodbye!

Wylądowaliśmy i razem z Tommym pojechaliśmy do wynajmowanego przeze mnie apartamentu. Dzisiaj chciałam pozwiedzać coś z nim a jutro pójdziemy do Legolandu. Musiałam się przebrać bo tu było strasznie gorąco w przeciwieństwie do Londynu.
Poszliśmy zwiedzać. Oczywiście on nie chciał ale zaciągnęłam go siłą. Obiecałam mu też lody więc...
-Tommy chodź może coś zjeść?-zaproponowałam.
-Dobrze.-wzięłam go do jakiejś eleganckiej restauracji z widokiem na ładny krajobraz. Ja zamówiłam kraba a on zamówił kurczaka. Zapłaciłam i wróciliśmy do hotelu. Po drodze stanęliśmy na gałkę lodów, ja wzięłam czekoladowe a on waniliowe.
Tommy poszedł spać a ja przeglądałam Twittera i Instagrama. Dałam kilka follow i poszłam spać.
Obudził mnie dzwonek telefonu. Luke...zabije...
-Halo?-byłam zła bo chciałam spędzić te kilka dni na wypoczynku bez żadnych telefonów.
-Grace gdzie ty jesteś?-zapytał.
-W Niemczech.-powiedziałam odsłaniając zasłony.
-Gdzie? Przecież za 3 dni jest pokaz. I tak przesunięto.-powiedział.
-I co? Zdążymy.
-Mnie nie będzie. Muszę jechać na spotkanie do Hiszpanii.
-Ughhh dobra. Tylko jak wrócę za 2 dni ma być wszystko powtarzam wszystko gotowe. Nie ma ale.
-Dobra. Miłego wypoczynku pa.-rozłączyłam się i poszłam się ubrać. Założyłam na siebie krótkie szorty, luźny top, kapelusz i conversy. Poszłam obudzić Tommy'ego.
-Wstawaj Tommy idziemy do Legolandu-powiedziałam.
-Już wstaje!-krzyknął i pędem pobiegł do łazienki umyć zęby. Ja poszłam do mojej torby i wyjęłam telefon gdzie miałam nieodebranych 5 połączeń od Nialla. Ehhh...
-Jestem gotowy.-powiedział. Jak mogło mu to zająć tylko 5 minut? Ja szykuję się 30. No ale to są właśnie faceci.
-Jedz i idziemy.-szybko połykał i popijał herbatą. Zjadł i wyszliśmy do parku rozrywki. Najpierw poszliśmy do dmuchanego zamku, potem do na zjeżdżalnię i na koniec poszłam z nim do jakiegoś małego miasteczka mieszczącego się w parku gdzie są same klocki lego. I porobiliśmy sobie zdjęcia. Fajnie było. Oczywiście Tommiemu kupiłam strój jednego z klocków, sobie kupiłam czapkę z Lego, Lukowi bluzkę Lego. I sobie też.
-Dzisiaj niestety musimy wracać. Ale masz szczęście, że twoich rodziców nie ma w tygodnie bo pojedziesz ze mną do Los Angeles!-powiedziałam. Wiem, że chciał od zawsze pojechać do LA więc teraz ma szansę.
-Fajnie! Idę się pakować-i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Pakowałam się szybko bo za niecałą godzinę mamy powrót.
Pojechaliśmy na lotnisko i tym samym samolotem co przylecieliśmy wróciliśmy.

niedziela, 30 listopada 2014

{rozdział 26} See you soon Germany!

-Więc gdzie chcesz jechać?-zapytałam robiąc mu kanapki kiedy to on grał na tablecie.
-Do Legolandu!-odpowiedź była jasna.
-Dobrze to jedz a ja idę się pakować i jutro z samego rana wylatujemy.-powiedziałam i poszłam się pakować.  Kiedy wywaliłam całą szafę w poszukiwaniu jakiegoś ładnego stroju kąpielowego na dnie znalazłam jakieś pudełko ozdobione kokardą. Doczepiony był mały liścik gdzie pisało:
'Never forget who you are...'
W środku była czarna sukienka z rozcięciem na plecach. Była jakaś kartka.

Droga Grace
Teraz jesteś pewnie już dorosłą kobietą, która skrada serca chłopakom. Ale dla mnie będziesz moją małą Gracie, która kochała zabawy w błocie i małe pokazy mody w domu. Pamiętam jak byłaś ze mną w naszej firmie na wybiegu to powiedziałaś, że chcesz zostać modelką. Kochałaś być w centrum uwagi. 
Kiedy dowiedziałam się, że mam raka nie byłam smutna lecz odwrotnie. Byłam szczęśliwa. Byłam szczęśliwa bo wiedziałam, że kiedy mnie zabraknie to będziesz sama sobie radzić. Wiem, że nie byłaś na to przygotowana ale dałaś radę. I dalej dasz radę. Chcę ci w tym liście podarować pewny kawałek piosenki, który się nigdy nie ukazał nawet kiedy byłam piosenkarką. 

Nie masz się o co martwić, to otwarte zaproszenie
Będę siedziała właśnie tu naprawdę cierpliwie
Wszystkie dni, wszystkie noce, będę czekać gotowa
Nie mogę przestać bo kocham to, nienawidzę tego jak cię kocham.

Cały dzień, całą noc, może jestem uzależniona już do końca życia, nie kłamię.

Myślę, że go wykorzystasz. Zawsze w ciebie wierzyłam. Wierzyłam, że osiągniesz rzeczy niemożliwe. Wiem, że będziesz wielka na swój sposób. Musisz tylko zapamiętać jedną zasadę drogi do wygranej. 
Zawsze musisz wiedzieć co chcesz osiągnąć bo bez tego zginiesz. Ten świat jest światem kłamców. I co z tego, że na świecie jest ponad 7 miliardów ludzi ale nigdy nie ma nawet jednej osoby, żeby ci pomóc. Musisz zawsze walczyć do wygranej sama. Bo inni mogą ci to zabrać z przed nosa. Przez moje może i krótkie życie nauczyłam się, że musisz być sobą. Musisz być sobą. Musisz być Moon.
                                                         P.S Kocham cię Mama

Na dnie znalazłam jeszcze flakonik perfum, który nie był chyba nawet w sprzedaży bo nigdy go nie widziałam. Wzięłam sukienkę i przymierzyłam. Był idealna. Sukienka moich marzeń. Schowałam ją do szafy a perfumy dałam do mojej kosmetyczki.
Wzięłam poszukiwany strój i byłam gotowa.
Dołączyłam do Tommy'ego i razem oglądaliśmy bajki. Chcę wrócić do lat kiedy miałam po 6,7 lat bo była ze mną mama. Tak mi jej brakuje. Mówiła zawsze piękne słowa, mówiła mądre przemowy. Nigdy nie chciała być sławna tylko chciała spełnić swoje marzenia. A teraz ja spełniam tak jakby też jej ale i też moje.

Rano o 6 obudziłam się i poszłam obudzić Tommy'ego.
-Sam się ubierzesz czy ci pomóc?-zapytałam trochę zmęczona.
-Sam.
-Dobra i jak będziesz gotowy zejdź na dół.-powiedziałam i poszłam sama się przygotować. Pomalowałam tylko usta i brwi. Zrobiłam sobie i dziecku śniadanie, zamknęłam mieszkanie i pojechaliśmy na lotnisko.
Tommy musiał iść do toalety więc na niego musiałam czekać.
-Tommy chodź bo się spóźnimy na samolot-powiedziałam i wzięłam malca za rękę i poszliśmy w kierunku mojego samolotu. Zrobiłam zdjęcie jak byliśmy w chmurach i wrzuciłam na instagrama.
'See you soon Germany! :*'







{rozdział 25} Hello Los Angeles!

Dzisiaj chcę pooglądać trochę Los Angeles i chcę pójść na plażę. Chociaż tutaj jest cieplej niż w Londynie. Ubrałam się i zjadłam zamówione wcześniej jedzenie. Wzięłam telefon i torebkę i wyszłam na ulice miasta.
Najbardziej podobała mi się aleja gwiazd. Potem poszłam od razu na najbliższą plażę w LA. Ściągnęłam sukienkę i zaczęłam się opalać.
Kiedy już w miarę byłam ciemna poszłam się zamoczyć do wody. Była strasznie przejrzysta i cieplutka.
I znów wróciłam na koc. Kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Oczywiście dzwonił Niall.
-Halo?-odparłam z zamkniętymi oczami.
-Grace...kocham cię-powiedział i nawet jeśli rozmawiamy przez telefon wiem, że się uśmiecha.
-Też cię kocham Niall, ale nie wiem czy mogę być z tobą ponownie po tym co zaszło. Przepraszam.
-Gracie, udowodnię ci, że między mną a Barbarą już nic nie ma.
-Mam nadzieję. Ale teraz muszę kończyć. Pa-i się rozłączyłam. Tak długo myślałam, że opaliłam się aż za dobrze. Wzięłam swoją torbę i wróciłam do hotelu. Dzisiaj znowu wracam do Londynu. 
Jest wieczór i właśnie jadę na lotnisko. Mogłabym tu mieszkać bo jest ciepło. Ale to właśnie do Londynu bardziej się przyzwyczaiłam. 
Przez cały lot myślałam nad naszym związkiem. Nie wiem czy mogłabym od tak zapomnieć o jego "dziewczynie". Nie wiem... Ale w ogóle nie wiem czy jest sens skoro i tak za niedługo mu się znudzę 
i poleci do innej. A tego nie chce.
Wysiadłam z samolotu odbierając walizkę i pojechałam do mojego mieszkania. Jest godzina 3 a ja jeszcze na nogach. Ale przyznam, że niezbyt chce mi się spać. Ta plaża jednak ma jeszcze lepsze plusy niż myślałam. 
Usiadłam w kuchni robiąc sobie śniadanie. Wzięłam laptopa i zaczęłam zamawiać materiały na pokaz. Za 2 tygodnie będzie najbliższy wiosenno letni.
Oczywiście brak pamięci się sprawdził. Jutro muszę zabrać Tommy'ego do siebie bo ciocia gdzieś wyjeżdża z resztą na wakacje a Tommy zostaje więc ja się nim zajmuje. Chcę z nim polecieć do Disneylandu lub do Legolandu ale nie do Paryża tylko może do Niemczech. Zobaczymy jeszcze.
Ale teraz muszę odpocząć jeden dzień.


Ubrałam się i pojechałam do Leeds. Jazda nie zajęła mi długo bo nie było żadnych korków czy wypadków więc było ok. Wysiadłam z auta i poszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i od razu usłyszałam głośny krzyk dziecka i głośny stukot małych nóżek. 
-Gracie!-krzyknął malec otwierając mi drzwi.
-Cześć Tommy. To co, spakowany jesteś?
-Tak. Możemy jechać.-powiedział i zza drzwi wyciągnął małą walizeczkę w klocki Lego. To już wiemy gdzie będzie chciał jechać.
-A masz strój kąpielowy? Bo może pojedziemy na basen.-powiedziałam chowając ją do samochodu.
-Tak.
-A jest mama?-zapytałam.
-Tak ale zaraz wyjeżdżają.
-Aha to wsiadaj do samochodu a ja pożegnam się z mamusią.-zrobił tak jak mu kazałam a ja weszłam do domu. 
-Ciociu!-krzyknęłam żeby mnie usłyszała. Usłyszałam głośne zamykanie się drzwi i ujrzałam ciocię już gotową do wyjazdu.-Tommy jest już w samochodzie, więc jedziemy.
-Uważaj na niego proszę.-i pocałowała mnie w policzek.
-Dobrze. Przecież wiesz, że jestem ostrożna.
-W to nie wątpię.-powiedziała i wyszłam z ich domu i razem z Tommym wracaliśmy powoli do Londynu. 

sobota, 29 listopada 2014

{rozdział 24} We are forever...

Następnego dnia ubrałam się i poszłam jeść śniadanie.
Kiedy zjadłam wzięłam torebkę i pojechałam samochodem pod galerię. Parkując zauważyłam już dwie uśmiechnięte dziewczyny.
Wysiadłam i podeszłam do nich.
-Grace!-krzyknęła Eleanor i mocno mnie przytuliła.
-Cześć. Dawno się nie widziałyśmy.
-Prawda, to co idziemy?-zapytała Dani. I ruszyłyśmy w szał zakupów! Ja na razie niczego nie potrzebowałam ale kiedy przechodziłyśmy obok nowej wystawy Prady, zobaczyłam boski zestaw! Długa skórzana, czarna spódnica do tego boska bluzka, płaszcz i obcasy. Musiałam je mieć. Wzięłam rozmiar 34 i poszłam z tym do przymierzalni. Wszystko leżało idealnie jakby na mnie szyte. Oczywiście tanie nie było ale co tam.
Potem poszłyśmy coś zjeść do jakiejś małej przytulnej restauracji.
-Więc jak wam się wiedzie z Louisem i Liamem?
-Dobrze. Chcę jechać z chłopakami w trasę ale nie wiem jak moja praca.-powiedziała Danielle.
-A ja studiuję ale często jeżdżę do Manchesteru. Ale ja i Louis dogadujemy się świetnie!-powiedziała szczęśliwa. Dokończyłyśmy nasz obiad, pożegnałyśmy się i rozjechałyśmy się w nasze strony.
Zaczęłam się pakować bo chcę jutro gdzieś wieczorem wyjechać do Los Angeles.
Ale pierw musiałam zadzwonić do owego pana.
-Marc Jonhson słucham-powiedział głos w telefonie.
-Dzień dobry. Z tej strony Grace Moon. Oglądał pan mój występ na konkursie muzyki  w Londynie
w Akademii sztuk pięknych. Miałam do pana zadzwonić w sprawie spotkania w Los Angeles.
-Ah Grace! Czekałem na twój telefon!-krzyknął ucieszony-A nie mogłabyś jutro przylecieć? Chciałbym porozmawiać z tobą. Oczywiście ja chciałbym podpisać z tobą kontrakt, ale decyzja należy do ciebie.
-Dziękuję panu i oczywiście jutro przylecę. Proszę mi podać tylko adres wytwórni.-powiedziałam.
-Wyślę ci SMS'em. Dobrze to do zobaczenia-rozłączył się. I po chwili dostałam wiadomość z adresem. Dokończyłam pakowanie się i poszłam spać.
Rano obudziłam się o o 7 i od razu bez śniadania poszłam do samochodu i na lotnisko.

Do Los Angeles dotarłam po 2 godzinach i od razu pojechałam zostawić walizkę w zarezerwowanym pokoju. I od razu stamtąd pojechałam taksówką do wytwórni.
-Dzień dobry. Grace Moon-podałam mu dłoń.
-Witaj. Proszę usiądź-powiedział. Zaczęliśmy rozmawiać o moim talencie, który moim zdaniem nie posiadam. No ale... Zaproponował mi kontrakt na 2 lata. Przeczytałam wszystkie za i przeciw. Oczywiście nie podpisałam jej dzisiaj ale za tydzień ją podpiszę bo  nie ma mojego adwokata.
-Dziękuję panu jeszcze raz.
-Młode talenty trzeba kształcić. A ty masz głos po swojej mamie. Ona też śpiewała bosko.-powiedział.
-Dziękuję. Do widzenia.-pożegnałam się i szczęśliwa wróciłam do hotelu. Musiałam aż napisać do dziewczyn. Oczywiście mi pogratulowały i nie mogły uwierzyć. Położyłam się spać. Sen miałam, że stałam na środku sceny i śpiewałam.
Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Dostałam wiadomość. Pisał Niall...

'Proszę wybacz mi. Proszę kocham cię. Nie mogę wytrzymać bez ciebie wybacz mi Gracie...
Xx Niall'

Brakuje mi go strasznie...ale nie wiem czy dam radę mu wybaczyć po tym co się dowiedziałam. Ale postanowiłam mu odpisać.

'Kocham cię...
Xx Grace'

Kocham go. Jednak ja i on będziemy istnieć zawsze przez całe nasze życie.

piątek, 28 listopada 2014

{rozdział 23} New life. New romance.

Nie mogę uwierzyć, że wczoraj jest koniec Nrace. Ale to nie moja wina, że wybrał sobie inną dziewczynę.
Dzisiaj mam przesłuchanie do występu. Od rana przygotowuję się. Chcę zaśpiewać swój utwór. Ten kto najlepiej zaśpiewa wygra nagrodę pieniężną.
Ale teraz zaczynam nowy rozdział w życiu. Nowe życie. Nowe romanse. Ale teraz nie chcę się z  nikim wiązać na stałe.
Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Jak zjadłam od razu zaczęłam ćwiczyć Slow Down.

Jeszcze jedna osoba i ja. Nie mogę wytrzymać. Są przy mnie Lucy i Alice, które siedzą na widowni składającej się z niecałych 20 osób. Ale dla mnie to i tak dużo.
Wyszłam na scenę, zamknęłam oczy i zaczęłam.


Now that I have captured your attention
I wanna steal you for a rhythm intervention
Mr. TSA*, I'm ready for inspection
Sh-sh-show me how you make a first impression

Oh, oh
Can we take it nice and slow, slow
Break it down and drop it low, low
Cause I just wanna party all night in the neon lights 'til you can't let me go

I just wanna feel your body right next to mine
All night long
Baby, slow down the song
And when it's coming closer to the end hit "Rewind"
All night long
Baby, slow down the song

Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song
Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song

If you want me I'm accepting applications
So long as we can keep this record on rotation
You know I'm good with mouth-to-mouth resuscitation
Breathe me in, breathe me out
So amazing

Oh, oh
Can we take it nice and slow, slow
Break it down and drop it low, low
Cause I just wanna party all night in the neon lights 'til you can't let me go

I just wanna feel your body right next to mine
All night long
Baby, slow down the song
And when it's coming closer to the end hit "Rewind"
All night long
Baby, slow down the song

Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song
Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song

Breathe me in, breathe me out
The music's got me going
Breathe me in, breathe me out
No stoppin til the morning
Breathe me in, breathe me out
You know I'm ready for it
For it, for it!
Yeah!

Breathe me in, breathe me out
The music's got me going
Breathe me in, breathe me out
No stoppin til the morning
Breathe me in, breathe me out
You know I'm ready for it
For it, for it!
Yeah!

(I-It's The Cataracs)

I just wanna feel your body right next to mine
All night long
Baby, slow down the song
And when it's coming closer to the end hit "Rewind"
All night long
Baby, slow down the song

Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song
Oh oh oh oh
Yeah, baby, slow down the song

Kiedy skończyłam usłyszałam głośne oklaski na stojąco. Podziękowałam i zeszłam szybko ze sceny. Nie lubię występować przed ludźmi bo wiem, że wszyscy swoją całą uwagę poświęcają na mnie. A ja nie lubię być w centrum uwagi.
Kiedy siedziałam poproszono mnie o wejście na scenę. Nie wiedziałam o co chodzi, ale weszłam.
-Grace Moon, wygrałaś.-powiedział mój profesor.
-Dziękuję bardzo-powiedziałam i wzięłam czek o wartości £10.000.
Kiedy ubierałam kurtkę zaczepił mnie pan Gelley.
-Gracie, zaśpiewałaś idealnie! Ale nie po to tutaj przyszedłem.-zaczął.-Pan, który ma wytwórnie muzyczną w Los Angeles widział twój występ i chce podpisać z tobą kontrakt.-powiedział a mi odjęło mowę.
-Nie mogę uwierzyć!-krzyknęłam i z emocji przytuliłam mężczyznę, który odwzajemnił uścisk.
-Proszę masz tutaj jego wizytówkę. Zadzwoń i umów się na spotkanie. Chcę ci tylko jedno powiedzieć. Dla mnie już wygrałaś.
-Dziękuję panu-powiedziałam i razem z Lucy i Alice poszłyśmy świętować moje zwycięstwo. Dzisiaj chcę zaszaleć i mogę się nawet upić! A co mi tam!
Ale szkoda, że nie mam obcasów... .
Razem z Alice zaczęłyśmy tańczyć w rytmie muzyki razem z innymi dziewczynami. Kiedy zaczepił mnie ktoś.
-Grace! Cześć jak się dawno nie widziałyśmy!
-Danielle! Chciałam zadzwonić ale nie miałam numeru a chłopcy pracowali. Jak tam ci się żyje?
-Dobrze. Słyszałam, że z tobą i Niallem koniec. Przykro mi strasznie.
-Spoko. Ale to jego wina a nie moja.
-Wiem. Dałam mu za to straszny opieprz. Ale on zlekceważył to i poszedł do swojej Barbarki.
-Niech idzie! A gdzie teraz pracujesz?
-Tańczę. Jadę za 3 dni do Los Angeles. A ty?
-Ja też pojadę prawdopodobnie do Los Angeles. Dzisiaj miałam konkurs ze śpiewania i wygrałam a do tego jeszcze jakiś pan z wytwórni chce ze mną podpisać kontrakt!-opowiedziałam jej krótko.
-Super! To co? Skoczymy jutro na małe zakupy razem z Eleanor?-zapytała uśmiechnięta.
-Dobrze.-wymieniłyśmy się numerami i wróciłam do dziewczyn.



{rozdział 22} You broke my life!

Czy nie spotkaliście się nigdy z osobą, która oddaje ci wierną miłość lecz to ty jej nie ufasz? Nie? Bo ja tak... . Nigdy nie myślałam, że nie będę ufać Niallowi. Jesteśmy ze sobą już rok. Ale nie mogę mu zaufać jak kiedyś. Wiem, że coś przede mną ukrywa. Ale co...
-Grace. Słuchaj, bo profesor Gelley chce żebyś wzięła udział w konkursie śpiewania.-powiedziała Lucy.
-Co? Przecież ja nie umiem śpiewać.
-Noo ale tak jakby ja mu pomogłam. Bo pytał się kto by był chętny więc ja dałam mu płytkę z twoim nagraniem i on powiedział, że idealnie się nadajesz.
-Lucy!-trochę się zdenerwowałam bo to nagranie dałam jej tylko na pamiątkę a nie żeby szła do profesora od razu.
-Przepraszam...jak nie chcesz to nie musisz.
-Jak już powiedziałaś, że mogą to pójdę.-powiedziałam i wróciłam do domu.
Razem z laptopem usiadłam na kanapie w salonie i zaczęłam przeglądać najnowsze wiadomości z świata mody, gwiazd i plotek. Zainteresował mnie jeden artykuł.
Kiedy to przeczytałam, zaczęłam płakać ze złości i ze smutku. Bo obiecał. Obiecał mi, że nie zostawi mnie dla innej dziewczyny. Zawiodłam się...
Poszłam do sypialni i położyłam się na łóżku głową w poduszkę i tak zasnęłam.


Po wczorajszym wieczorze czuje się trochę zmęczony, ale odwiedzę Grace. Nasza miłość trochę gaśnie raczej to moja wina. Ale nie moja wina, że moją głowę zawróciła jeszcze jedna kobieta. 
Wszedłem do jej mieszkania, które było otwarte. Wszedłem do salonu i nikogo nie było. Podszedłem do włączonego laptopa i wyświetlił mi się artykuł o mnie i Barbary. O nie! Zobaczyła to pewnie. Wszedłem do jej sypialni, ale spała więc usiadłem na krańcu łóżka.


Kiedy się obudziłam poczułam, że łóżko po mojej drugiej stronie. Niall... .
-Co ty tutaj robisz?!-krzyknęła i go przestraszyłam.
-Gracie...przepraszam cię to nie tak jak myślisz z Barbarą. Proszę uwierz mi.-powiedziałam.
-Wyjdź stąd nie chcę cię już znać! Zniszczyłeś mi życie! A obiecałeś! Obiecałeś, że mnie będziesz zawsze kochać. A ja głupia ci uwierzyłam.
-Grace...to nie tak jak myślisz.-dotknął dłonią mojego ramienia, którą strąciłam od razu.
-Nie chcę cię słuchać. Mam cię już dosyć. Z nami koniec!-krzyknęłam.
-Proszę.-jego oczy zaczęły się lekko świecić.
-Wynocha!-wyszedł trzaskając drzwiami. Zostałam sama...na zawsze sama...



czwartek, 27 listopada 2014

{rozdział 21} Happy New Year babies!

Dzisiaj lecę do Nowego Jorku na sylwestra. Nie wiem jak się ubrać.
Właśnie idę do samolotu, którym polecę do NY. Mam już zarezerwowany hotel oczywiście tam gdzie Jennerki.
Po 3 godzinach byłam już w mieście gdzie po ulicach chodzą same sławy.
Wsiadłam i pojechałam na podany adres hotelu. Wzięłam walizki i poszłam do recepcji po kluczyki i poszłam do pokoju. Tam rozpakowałam do połowy walizkę i wyjęłam wszystkie sukienki. Wybór był trudny lecz wybrałam chyba moją ulubioną.  Ubrałam szpilki i okulary, wzięłam torebkę i mogłam wychodzić. Taksówką pojechałam do klubu i przed wejściem zauważyłam Kylie i Kendall, które mi machały.
-Gracie! Ale ty ładnie wyglądasz!-krzyknęła Kendall.
-Wy również.-powiedziałam i przytuliłam je. Weszłyśmy na imprezę. Zostawiłyśmy torebki w naszej loży i zaczęłyśmy tańczyć do muzyki.
Oczywiście nie obyło się bez paparazzi. Kiedy usiadłam na chwilę na kanapie dostałam SMS'a od Nialla. Pisał, że za 2 minuty będą w klubie. Ubrałam płaszcz i wyszłam przed wejściem i na niego czekałam. Jak przyjechała ich limuzyna rozległy się wielkie piski i krzyki.
-Cześć-powiedział i przez przypadek w miejscu publicznym pocałował mnie w usta.-O matko przepraszam cię.
-Dobrze już. Powinniśmy się chyba już ujawnić.-powiedziałam i przywitałam się z resztą chłopców. Weszliśmy w szóstkę do klubu i usiedliśmy w naszej loży gdzie siedziały już Kendall i Kylie.
-Cześć. Kendall, Kylie poznajcie chłopców z One Direction-i przedstawiłam ich sobie nawzajem.
I zaczęła się prawdziwa zabawa! Kiedy została już tylko minuta do północy wszyscy wyszliśmy z innymi gośćmi na ogromny taras gdzie wystrzeliwane będą fajerwerki. Razem z Niallem stanęliśmy z tyłu trzymając się ręce, spoglądaliśmy sobie w oczy.
-Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy ze sobą już pół roku. A dokładnie 8 miesięcy. Najlepsze 8 miesięcy w moim życiu.-oparł czoło o moje i kontynuował.-Kocham cię tak mocno jak nikogo innego. Dajesz mi szczęście.
-Kocham cię.-i usłyszałam Happy New Year!
-Wszystkiego najlepszego kochanie...-wyszeptał.

środa, 26 listopada 2014

{rozdział 20} We achived something what others can only dream...

Wstaliśmy o godzinie 10. Byłam lekko zmęczona podróżą a Niall to w ogóle się nie obudził. Dalej śpi. Ja ubrałam się i usiadłam mu lekko na nogach.
-Niall...wstawaj.-szepnęłam mu w usta i go mocno pocałowałam.
-Zaraz mamo...-wyjęczał i obrócił się na drugi bok.
-Niall! Wstawaj zaraz mamy śniadanie.-powiedziałam i usiadłam na niego okrakiem. Zaczęłam go całować po szyi.
-Mmm...
-Wstawaj.-powiedziałam tym samym go wybudzając.
-Takie pobudki mogę mieć codziennie. 
-Dobrze ale idź się ubrać.-powiedziałam i z niego zeszłam. Podeszłam do mojej toaletki i zaczęłam malować usta i rzęsy. Nie potrzebowałam podkładu czy pudru żeby być piękną. Chcę być sobą. I po to się urodziłam. Nie po to żeby być lalką Barbie. Tylko sobą... . Ludzie o tym zapominają. Zapominają kim są i po co tu są.

Zeszliśmy szybko do sali głównej gdzie czekali już najprawdopodobniej Rosie, tata, Luke i Olivia.
-Dzień dobry-powiedzieliśmy razem i cztery pary oczu spojrzało na nas. Luke oczywiście patrzył się na nasze splecione dłonie.
-Siadajcie.-powiedział tata. Usiedliśmy. 
-Rosie. Poznaj mojego chłopaka Nialla. Niall poznaj poznaj dziewczynę mojego taty, Rosie.
-Miło mi. Pamiętam panią jak mieliśmy razem sesje.
-Również. Wreszcie mogę cię poznać osobiście.-No i zaczęliśmy posiłek. Było przepyszne. No ale co się dziwić skoro w domu taty działa cała grupa kucharzy. 
-Więc Niall, od ilu lat tworzycie zespół z resztą chłopców?-zapytał tata.
-Już 3 lata. Dotąd nie mogę uwierzyć, że z zwykłych chłopaków w tak popularny boysband. Ale sami byśmy tego nie osiągnęli. W naszym gronie byki wtedy wszyscy nasi najbliżsi. Osiągnęli to co innym może się teraz tylko marzyć. Musimy się cieszyć codziennie z tego powodu, że udało nam się. Rzadko kto dostaje taką szansę.-słuchałam go tak dumna z tego co powiedział. 
-Piękne słowa. Cieszę się, że nasza Gracie trafiła na takiego chłopaka jak ty.-powiedziała Rosie. 
Rodzice poszli do znajomych a my zostaliśmy w domu.
-Ah! Niall! Zapomniałam ci przedstawić Olivię. Olivia poznaj Nialla.-powiedziałam.
-My się już poznaliśmy jak przyjechał do ciebie do firmy.-usiedliśmy w salonie rozkoszując się rodzinnym ciepłem z kominka. Kiedy siedziałam z lekko zamkniętymi oczami zadzwonił telefon.
-Halo?-zapytałam.
-Cześć Grace tu Kendall. 
-Ooo hej! Co tam?
-Dobrze. Mam pytanie, nie chciałabyś pójść z nami na imprezę sylwestrową w Nowym Jorku?
-Fajnie! Zgadzam się.
-To super! Możesz wziąć kogoś. Będzie moja siostra.-powiedziała.
-To spoko. Kilka dni przed wyślij mi adres klubie adres waszego hotelu to zarezerwuje sobie też tam.
-Dobra. To na razie-rozłączyłam się i kontynuowałam odpoczynek.
-Co jest?-zapytał szeptem Niall.
-Mam już plany na Nowy Rok.
-Gdzie jedziesz?-zapytał.
-Do Nowego Jorku z siostrami Jenners.
-My też będziemy tam! Impreza jest w klubie Night memories. 
-Aha. To raczej też ta.-powiedziałam.
-Może chodźmy do twojej sypialni?
-Dobrze-wziął mnie za rękę i poprowadził do pokoju.
Położyliśmy się na nim. Ja położyłam głowę na jego tors a on głaskał mnie po włosach. Nie chcę zamieniać tej chwili na nic innego...

wtorek, 25 listopada 2014

{rozdział 19} You can be Niall's girlfriend!

Jest 24 grudnia. Wigilia. Wreszcie się doczekałam świąt z najbliższymi mi osobami. Luke z Olivią pojechali do naszego ojca a my jutro z Niallem do nich dołączymy.
-Maura, wszystko już jest?-zapytałam.
-Tak. Idź się ubierać. Niall już jest tam.-weszłam do pokoju kiedy Niall próbował zapiąć koszulę.
-Pomożesz mi?-zapytał.
-Jasne.-stanęłam na przeciwko niego. Co drugi guzik był zapięty inaczej. Niezdara.
-I gotowe. Mógłbyś wyjść bo chce się przebrać?-poprosiłam.
-Przecież możesz. Widziałem cię już w bieliźnie.-chyba nie miałam nic do gadanie bo blondynek usiadł na łóżku i czekał na moją reakcję. Ja kucnęłam i zaczęłam szukać odpowiedniego stroju na święta z rodziną Horana. Mają przyjechać kuzyni jego, wujkowie i ciotki. Muszę chyba zrobić wrażenie. Po długich namowach blondyna, żebym ubrała jakąś krótką sukienkę zdecydowałam się na to. I razem z Niallem zeszliśmy do stołu. Oczywiście nie obyło się bez żadnych cichych rozmów na mój temat ze strony rodziny blondynka. Zaczęły mówić jaka to jestem piękna bla bla bla. Po co mi to mówią? Żeby mi się przypodobać? Nie chce.
-Więc czym się kochanie zajmujesz?-zapytała jedna z nich.
-Studiuję i pracuje w moim rodzinnym domu mody.
-A masz chłopaka?-zapytała druga.
-Emm nie.
-Nasz Nialluś też nie ma! Ale tworzylibyście słodką parę! Może spróbujecie być razem?
-Mamo!-krzyknęła Maura. Ja z Niallem oczywiście spuściliśmy buraka.
Wieczorem kiedy już wszyscy porozjeżdżali się poszłam razem z Niallem się pakować. Dzisiaj wyjeżdżamy.
-Do zobaczenia Gracie.
-Do widzenia pani. Przyjadę może i sama tutaj.
-Bardzo bym się cieszyła-powiedziała Maura.-A jak nie to mów Niallowi i pojedziecie. Przecież on ubóstwia cię. Więc weźmie ciebie.
-Dziękuję. My już jedziemy. Jeszcze raz do zobaczenia!-powiedziałam i dołączyłam do Nialla, który już czekał w taksówce. Pojechaliśmy na lotnisko i czekał nas teraz 8 godzinny lot do Paryża.
Ja spałam a Niall siedział na telefonie.
-Gracie, Gracie. Obudź się. Jesteśmy.-szturchał mnie lekko i szeptał.
-Zaraz...
-Grace wstawaj! Spóźnisz się na święta.
-Już!-krzyknęłam i wzięłam wszystkie swoje rzeczy i wyszłam jak najszybciej z samolotu. Weszliśmy do zamówionego przez tatę samochodu pojechaliśmy do jego willi.
-Gracie!-krzyknął na wejściu.
-Tatusiu! To jest mój chłopak Niall. Niall to jest mój tato.-przedstawiłam ich sobie.
-Dzień dobry panu. Bardzo mi miło wreszcie pana poznać.
-Ciebie również. Grace dużo o tobie mówiła. Ale teraz idźcie do swoich pokoi. O 10 jemy śniadanie.-oznajmił i poszedł do swojej sypialni. Ja poszłam z Niallem do wspólnej ponieważ już razem śpimy.



Przepraszam, że taki krótki ale dzisiaj miałam imprezę i nie mogłam wcześniej dodać i też dlatego jest krótki.

poniedziałek, 24 listopada 2014

{rozdział 18} Be quiet!

22 grudnia 

Za swa dni są święta. Jadę razem z Niallem do jego rodziny do Irlandii. Nie mogę się doczekać aż ich poznam!
-Gracie jesteś już gotowa?-zapytał pomagając mi znieść walizkę.
-Tak tylko zapakuję kosmetyki i możemy jechać na lotnisko.-poszłam do łazienki i zapakowałam prawie wszystkie kosmetyki, które trzymam u chłopaków. Mieszkanie od jakiegoś miesiąca mam już zrobione ale bardzo często nocuje u chłopaków więc trzymam tutaj połowę swoich ubrań i rzeczy.
Razem z torbą zeszłam na dół gdzie byli wszyscy włącznie z dziewczynami. Oni jadą zaraz po nas tylko, że my samolotem a oni samochodem. Najbardziej to chyba przywiązałam się do Danielle. Jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Oczywiście z resztą dziewczyn też ale z nią najbardziej.
-Awww jak ja będę za wami tęsknić!-krzyknęła Eleanor i przytuliłyśmy się w czwórkę. Alice nie ma bo Harry dopiero po nią pojedzie.
-Dobra. My jedziemy. Trzymajcie się!-powiedział Niall i wyszliśmy. Na polu było chyba 0 stopni. Było tak zimno, że chyba zaraz zamarznę.
Lecieliśmy prywatnym samolotem chłopaków ale oczywiście przed lotem nie obyło się bez kłótni kogo samolotem lecimy. Niall uparł się że ich to ich.
-Więc co zamierzasz robić po studiach?-zapytał obejmując mnie.
-Chcę dostać pracę a jak nie to w domu modzie mojego ojca i matki-powiedziałam ziewając.
Dalszy lot spędziliśmy w miłej ciszy.
Wysiedliśmy z samolotu i od razu obsypały mnie blaski fleszy. No nie znowu! Cze raz nie mogę mieć spokoju jak gdzieś pojadę? Zaraz pewnie będą pisać, że ja i Niall jesteśmy razem bla bla bla...
-Chodź idziemy-powiedział ubierając na nos okulary i snapbacka a ja ubrałam jedynie okulary.
Pod dom dojechaliśmy z wielkim trudem. Ale dojechaliśmy. Ja wzięłam torbę i jedzenie, które przygotowałam na święta a Niall wziął walizki.
-Jesteście!-krzyknęła mama Nialla.
-Dzień dobry pani-powiedziałam.
-Cześć synku jak ja cię dawno nie widziałam! Tęskniłam-powiedziała i pocałowała go w rumiany policzek.
-Też tęskniłem. Ale teraz pójdziemy do pokojów się rozpakować-powiedział.
-Przepraszam was, ale mamy tylko jeden pokój. Twój. Odnowiliśmy go wcześniej więc jest już a pokój gościnny jeszcze nie.-powiedziała a my spojrzeliśmy po sobie nawzajem i się zarumieniliśmy.
-Dobrze. Grace będzie spać u nas.
-Dam wam dodatkowy materac. Niall będzie spał na materacu a ty kochanie na łóżku Niallerka.-powiedziała słodko mnie ciągnąc za policzki.
-Mamo, zostaw ją damy sobie radę. My idziemy pa.-
poszliśmy do jego pokoju gdzie leżał już przygotowany materac i łóżko. Walizkę położyłam na łóżko i oparłam się o nią wąchając zapach drewna, który rozchodził się w całym pomieszczeniu.
-Kocham cię tak bardzo-powiedział kładąc dłonie na mojej talii i zaczął lekko całować moją szyję. Specjalnie wygięłam ją by miał lepszy dostęp.
-Jest mi tak dobrze, że nie chciałabym zamieniać tej chwili na nic innego. On nic nie odpowiedział tylko zaczął rozpinać zamek od mojego swetra. Ściągnął rękawy ale kiedy chciał przeciągnąć mi go przez głowę zatrzymałam go.
-Niall. Możemy się nie śpieszyć?-poprosiłam.
-Dobrze. Nie chcę cię zmuszać do czegoś czego nie chcesz.-powiedział.
-Ale możemy być w bieliźnie. Tylko nie chcę zmierzać do...-powiedziałam lekko się rumieniąc.
-Kocham cię.-powiedział i dokończył ściągać sweter. Obrócił mnie tak, że położył mnie na łóżku i podziwiał mnie w moim czerwonym staniku.
-Jesteś taka piękna. Tak bardzo cię kocham. Ale nie zapomnij że kocham ciebie a nie twoje ciało.
-Dobrze. Nigdy tego nie zapomnę.-powiedziałam i ściągnęłam mu bluzkę. Przejechałam dłońmi po jego umięśnionym brzuchu.-Dokończ to co zacząłeś Horan.-powiedziałam mu do ucha. Zaczął całować mój brzuch i mostek między piersiami. Zaczął rozpinać mi spodnie kiedy usłyszeliśmy pukanie. Zza drzwi ujrzeliśmy głowę brata Nialla Grega. Dobrze, że szybciej zapięłam spodnie.
-Nie przeszkadzam?-zapytał patrząc się na nasze stroje. Szybko zasłoniłam piersi swetrem. A on jedynie się zaśmiał i powiedział.
-Dobra potem pogadamy. Tylko bądźcie cicho!-krzyknął a Niall rzucił w niego poduszką.



niedziela, 23 listopada 2014

{rozdział 17} We are a secret can't be exposed...

Grace to powiedziała. Kobieta, którą kocham na całym świecie powiedziała dwa największe słowa.
-Kocham cię najmocniej na świecie!-krzyknąłem i okręciłem ją w okół siebie.
-Ale mam prośbę. Nie mówmy nikomu o nas. Proszę cię.-powiedziała trzymając mnie za ręce.
-Dobrze. Kocham cię tak bardzo, że nie wyobrażasz sobie tego.-powiedziałem i pocałowałem ją mocno
w usta. Zeszliśmy na dół do chłopaków, którzy już skończyli grać w naszą super grę i włączyli telewizor.
-Coś długo wam tam zeszło.-powiedział Zayn śmiejąc się.
-Nie, po prostu musiałam zadzwonić do taty bo dzwonił.-wytłumaczyła się lekko zdenerwowana Gracie.
-Dobra ale my już musimy jechać. Kiedy wracasz do Londynu?-zapytał i wtedy wszystkie oczy padły na nią. Zwłaszcza moje...
-Może juro wieczorem.
-To Niall cię odbierze bo my jedziemy z dziewczynami do naszych rodzin. A i Alice mówiła, że twoje mieszkanie zostało zalane-powiedział Liam.
-Że co proszę?!-zapytałam głośno.-Czemu mi nie powiedzieliście szybciej?
-Zapomniałem. Przepraszam ale możesz u nas mieszkać. Niall da ci swój pokój.-powiedział Louis
i wszyscy zaczęli się śmiać.
-Muszę dzisiaj wracać. Idę się pakować i jadę do taty. Pa!-krzyknęła i pobiegła do pokoju gdzie przed chwilą wyznała mi miłość.


Pakowałam się tak szybko, że zajęło mi to niecałą godzinę. Ubrałam kurtkę i zamówioną taksówką pojechałam na lotnisko. Przez drogę próbowałam dodzwonić się do taty. Aż wreszcie odebrał.
-Halo? Grace co się dzieje?
-Tato ja muszę wracać do Londynu. Przepraszam cię.
-Dobrze nic się nie stało. Pozdrów Nialla i Luka.
-A ty pozdrów Rosie. Pa kocham cię!
-Ja ciebie też.-rozłączyłam się i poszłam na odprawę. Mój tato wysłał mi swój prywatny samolot.
W Londynie byłam o godzinie 23. Wsiadłam w swój samochód, który zostawiłam kiedy leciałam do Paryża. Pojechałam do domu chłopaków z rzeczami, które miałam tylko z Paryża. Ale dobrze, że tam byłam na zakupach bo mam dodatkowe ubrania. Chłopcy już przyjechali więc mam szczęście. Zadzwoniłam dzwonkiem i drzwi otworzył mi Harry.
-Hej. Daj pomogę ci.-weszliśmy i poszliśmy do pokoju Nialla gdzie aktualnie będę zamieszkiwać.-Niall zaraz przyjdzie to ci pomoże. Zostawiam cię samą my jedziemy po dziewczyny. Zaraz wrócimy.
-Ok na razie.-zostałam sama więc rozpakowywałam najpierw ubrania do tylko 3 szufladek.
-Grace
-Jezu! Chcesz żebym dostała zawału?-krzyknęłam przestraszona.
-Nie wiem haha.-zaczął się śmiać a ja go walnęłam poduszką.-Pomóc ci?
-Nie trzeba. Została mi tylko bielizna i gotowe.
-Oooo to daj! Pomogę ci!-jakiś ty miły!
-Przestań! Czuję się niekomfortowo.-powiedziałam rumieniąc się. Podszedł do mnie tak, że stykaliśmy się klatkami piersiowymi.
-A teraz czujesz się niekomfortowo?-zapytał miękko w moje ucho.-Mogę poczuć, że będzie jeszcze bardziej niekomfortowo...
-Nie dziękuję. Zostanę chyba przy rozpakowywaniu.-jak powiedziałam tak zrobiłam. Zaczęłam układać najpierw staniki a potem majtki. Oczy Nialla jakby mogły to by wyszły. Kiedy skończyłam położyłam się na jego łóżku zamykając oczy. Kiedy poczułam jak ugina się druga strona materacu i poczułam jak otula mnie swoim ramieniem.
-Wiesz jak bardzo cię kocham?
-Nie wiem...-powiedział cicho dalej nie otwierając oczu.
-Kocham cię-powiedział do mojego ucha i zaczął je całować.
-Wiesz jak się czuję? Jak księżniczka. Księżniczka, którą byłam jak miałam 10 lat. Byłam księżniczką moich rodziców. Ale potem już się to skończyło...
-Co się stało z twoimi rodzicami?-zapytał. Wiedziałam, że o to prędzej czy później zapyta.-Nigdy o nich nie mówiłaś. Głównie o mamie. Co się z nią stało?
-Możemy przełożyć tę rozmowę na później?-zapytałam kiedy usłyszałam, że przyszli chłopcy.



Zapraszam was na mój sklep na cupsell'u!
http://nieludzka.cupsell.pl/

sobota, 22 listopada 2014

{rozdział 16} Niall...i love you.

Właśnie przygotowuje się na koncert, Harry załatwił mi wejściówki na Backstage. Ubrałam się i wyszłam z domu i taksówką pojechałam pod arenę. Ochroniarzowi podałam swoje nazwisko i wejściówkę i zmierzałam garderoby chłopaków. Już na korytarzu słychać było donośny śmiech Nialla, którego mi tak bardzo brakowało. Zapukałam i kiedy usłyszałam uciszanie chłopaków przez Liama i krzyk Proszę. Weszłam.
-Grace?!-krzyknęli zdziwieni oprócz Nialla.
-Emm hej.
-Co ty tutaj robisz?-zapytali i otoczyli mnie i zadawali masę pytań. Ale mnie nie obchodzili teraz oni tylko jeden mężczyzna. A mianowicie Niall...
-Przepraszam, wyjaśnię wam to później ale teraz chciałabym porozmawiać z Niallem. W cztery oczy.
-Dobrze. Idziemy już. Papa!-wyszli a ja poszłam do ich łazienki gdzie przebywał tymczasowo on.
-Po co przyjechałaś?-zapytał.
-Chciałam do ciebie przyjechać.
-Po co? Nie ma nas! To twoje słowa! Nie pamiętasz?
-Niall... . Żałuję tego strasznie, przepraszam cię.
-Wiesz Grace, czasami jedno słowo przepraszam nie wystarcza.-powiedział wychodząc. Ale ja go zamiast puścić pocałowałam mocno. On stał zdziwiony ale odwzajemnił. Oderwaliśmy się dopiero po 5 minutach.
-Przepraszam...-powiedziałam pocierając swoim nosem o jego.-Przepraszam. Nigdy nie będę idealna jak inne dziewczyny ale proszę wybacz mi. To największa rzecz, którą żałuję. Wybacz mi proszę.
-Możesz uznać to jako odpowiedź?-i pocałował mnie.
-Tak. Jesteś cudowny.-powiedziałam.
-Dziękuję, że przyjechałaś.
-Mam do ciebie prośbę. Mógłbyś udawać mojego chłopaka zamiast przyjaciela? Proszę? Bo mój tato myśli, że jesteś moim chłopakiem i chce nas zaprosić na obiad rodzinny z jego dziewczyną.
-No dobrze.-powiedział smutny z bólem w oczach.
-Co się dzieje?
-Nic. Idź za scenę oglądać koncert. Zaraz wychodzimy.-powiedział i pocałował mnie w policzek. Czy tak się zachowują przyjaciele? Całują się, przytulają? Nie. Zachowujemy się jak para. Ale nią nie jesteśmy.
Koncert był super! Chłopaki śpiewają bosko! Zeszli ze sceny i poszliśmy do ich garderoby.
-Więc co dalej robimy?-spytałam siadając obok Nialla na kanapie.
-Nie wiem. Możemy pojechać na imprezę!-powiedział z nadzieją Zayn.
-Nie!-krzyknęliśmy chórem.
-To nie wiem gdzie-skrzyżował ręce na piersi.
-To chodźcie do mnie do domu!-powiedziałam ochoczo.
-To ty tu masz dom?!-zapytali.
-Tak. Mój ojciec tutaj mieszka a na razie jest u dziewczyny.-kiedy usłyszeli słowo dziewczyna od razu usłyszałam głośne Uuuuuu.
-Możemy jechać. To chodźmy-wsiedliśmy w samochód chłopaków i pojechaliśmy pod mój dom.
Graliśmy w grę prawa czy wyzwanie. Najpierw nie zbyt chciałam w to grać bo gram z chłopakami. A oni mają dziwną fantazję. Ale przekonali mnie więc siedzę razem z nimi w kółeczku. Zakręcił Harry i wypadło na Zayna.
-Pytanie.
-Więc. Czy całowałeś się kiedyś z dziewczyną?
-Tak! Przecież mam dziewczynę geniuszu!-zakręcił i wypadło na nikogo innego jak na mnie.
-Pytanie.
-Kto jest najładniejszy z nas?-i co mam odpowiedzieć? Jak powiem Niall będą potem jakieś ploteczki chłopców, jak powiem Zayn też. No ale on na razie jest tylko wolny.
-Niall.-chłopcy popatrzyli się po sobie i znacząco poruszali brwiami. Zakręciłam i wypadło na Louisa.
-Wyzwanie-powiedział.
-Daj mi Colę.-powiedziałam z brakiem pomysłu. Poszedł i mi dał. Challenge accept. Zakręcił i wypadło na Nialla...
-Wyzwanie.
-Więc mój drogi. Masz pocałować naszą kochaną Gracie.-powiedział a ja myślałam, że go zabije.
-Nie!
-Masz to zrobić. Jak nie tu to gdzieś indziej-powiedział. Niall wziął mnie za rękę poprowadził na schody i do jakiegoś pokoju, który okazał się moim pokojem.
-Jak nie chcesz to nie musisz. Powiem im, że-nie dałam mu dokończyć bo wpiłam mu się w usta. Odwzajemnialiśmy sobie nawzajem pocałunki a oderwaliśmy się dopiero kiedy brakowało na powietrza.
-Nie wiesz jak bardzo chciałbym z tobą być-powiedział mi do ucha.
-Niall...
-Wiem co teraz powiesz. Nie możemy bla bla bla-powiedział.-Ale ja nie chcę tego tak zostawić. Jesteś kobietą, która zawładnęła moim sercem i moją głową.-powiedział.
-Niall...kocham cię.

{rozdział 15} How's your boyfriend?

-Dzień dobry. Czy jest pan Moon?-zapytałam się sekretarki.
-Tak. A była pani umówiona?
-Nie.-powiedziała cicho.
-No to przepraszam bardzo, ale nie mogę pani wpuścić tak o-powiedziała i odebrała kolejny telefon. Ja usiadłam na fotelach w recepcji czekałam chyba na jakieś zbawienie, że akurat tato wtedy wyjdzie z biura. Chyba los wreszcie mi się zbawił bo zza drzwi wyjrzała głowa ojca.
-Gracie? Grace! Córeczko jak ja cię dawno nie widziałem! Czemu nie weszłaś do środka?-zapytał i mnie przytulił. A mina tej milutkiej sekretareczki była bezcenna.
-Nie wpuścili mnie-mówiąc to spojrzałam na nią.
-Przepraszam bardzo pana ale nie wiedziałam, że to pana córka.
-Dobrze chodź Grace-poszliśmy do jego biura, które było ogromnych rozmiarów.
-Więc jak tam u ciebie i Luka?-zapytał siadając wygodnie na swoim fotelu.
-Dobrze. Luke prowadzi firmę, ja jak mam czas pomagam mu ale tak to studiuje.-powiedziałam
-To dobrze. To było twoje marzenie...
-Tato, wiesz przecież, że zawsze chciałam zostać pisarką. Wiem że chciałeś, żebym została biznesmenką lub projektantką ale na to będę mieć jeszcze czas.
-Dobrze. Ale nie chcę się kłócić, bo wiem że nie przyjechałaś tutaj po to. A! I musisz poznać moją dziewczynę-powiedział a wodę, którą piłam o mało co się nią nie zakrztusiłam.
-Masz dziewczynę?-zapytałam.
-Tak. Od roku.-powiedział.-Możemy razem spotkać się dzisiaj na wspólnej kolacji. Mogłabyś zaprosić swojego chłopaka.-powiedział.
-Nie mam chłopaka.
-Ale ciocia Eva mówiła mi, że byłaś u niej gdzieś tydzień temu razem z twoim chłopakiem-powiedział już chciałam coś powiedzieć, ale zaczął dzwonić jego telefon.
-To o 18 przyjedzie pod nasz dom szofer i zawiezie cię do restauracji i będziesz mogła poznać Rosie-powiedział szybko i odebrał telefon odchodząc na bok. Ja wzięłam walizkę i z kluczykami do domu pojechałam taksówką. Dobrze, że wzięłam jakąś elegancką sukienkę.
Kiedy dochodziła już 18 pod dom podjechał czarny luksusowy samochód. Zamknęłam dom i wsiadłam.
Pod restauracje dojechałam równo o 18. Weszłam a od razu rozbłysły się fleszy aparatów. Zapomniałam że mój tata zawsze jest w związku ze sławną osobą bo i on jest sławny.
-Witaj kochanie! Przedstawiam ci moją dziewczynę Rosie-powiedział a zza jego pleców ujrzałam wysoką, szczupłą blondynkę. Pewnie jest modelką sądząc po jej figurze.
-Dzień dobry pani. Jestem Grace-podałam jej dłoń a ona mnie przytuliła.
-Tak wiem, twój tata dużo mi o tobie mówił. Jesteś bardzo ładna-powiedziała. Usiedliśmy we trójkę do zarezerwowanego stoliku i konsumowaliśmy posiłek. 
-Więc Grace, czym się i interesujesz?-zapytała.
-Studiuje dziennikarstwo. Chciałabym zostać pisarką a jak się nie uda to będę prowadzić z bratem firmę mamy.-powiedziałam popijając czerwonym winem.
-A jak twój chłopak?-zapytała.
-Emmm dobrze. Jest w Londynie.
-A czym się zajmuje?-zapytała dalej ciągnąc jego temat.
-Rosie...-upomniał ją ojciec.-Nie wypytuj jej o wszystko bo dziewczyna się jeszcze przestraszy.
-Nie, jest ok. On jest w zespole. One Direction.-powiedziałam.
-Aaaa to sławny! Miałam przyjemność z nimi porozmawiać kiedyś. A który to szczęściarz?
-Niall. Niall Horan ten blondynek.
-To fajnie, że znalazłaś tego jedynego.-resztę kolacji było spokojnie i miło. Rosie okazała się być przemiłą osobą! Dowiedziałam się też, że jest modelką. Ale jest strasznie ładna. Nigdy chyba nie będę jak ona. Ale nigdy nie będzie jak mama, ale wiem że nigdy nie będzie chciała zamienić nam mamy. 
Wróciłam sama do domu bo tato pojechał razem z Rosie do jej domu bo powiedzieli, żebym miała dom sama. Przebrałam się w piżamę i położyłam się do łóżka. Rano zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Grace! Gdzie jesteś?-zapytała Alice.
-W Paryżu. U taty-powiedziałam wstając.-A co jest?
-Nic tylko nie ma nikogo tutaj. Harry jest właśnie w trasie i chyba dzisiaj mają właśnie koncert w Paryżu a Lucy pojechała do rodziny.
-Tak? Są w Paryżu? 
-Tak. Wczoraj wyjechali na tydzień w kawałek trasy. A co?-zapytała.
-Nic. Tak się tylko pytam.-powiedziałam i zeszłam na dół do kuchni.-A nie poprosiłabyś Harry'ego żeby załatwił mi wejściówkę? Proszę?-poprosiłam. Chcę przeprosić Nialla za to co odstawiłam. 
-Da się zrobić. Ok ja kończę dam ci znać a wejściówkę wyślę ci mailem. Pa!
-Dzięki! Na razie!-ok. Wieczór prawdopodobnie mam załatwiony więc zjem śniadanie i pójdę na zakupy do tamtejszych sklepów.




piątek, 21 listopada 2014

{rozdział 14} It was you!

Następnego dnia obudziłam się niewyspana, ale musiałam wstawać bo dzisiaj idę na zajęcia. Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Niall kiedy krzyknęła na niego wybiegł z mojego mieszkania trzaskając drzwiami.
Pod uniwersytet dojechałam akurat kiedy zaczęły się zajęcia. Wpadła do klasy zmachana.
-Dzień dobry przepraszam bardzo za spóźnienie. To się więcej nie powtórzy-powiedziałam do profesora i usiadłam koło Lucy i Alice. Lekcje trwały 5 godzin i mogłam wracać do domu. Kiedy jechałam dostałam telefon od Luka.
-Halo?
-Cześć Grace. Przyjeżdżaj szybko do firmy. Masz klienta.-powiedział.
-Jakiego? Przecież z nikim się nie umawiałam-powiedziałam lekko zła bo resztę dnia miałam spędzić wylegując się na kanapie w moim salonie.
-Jest to nowy klient, który chce bardzo żebyś to ty uszyła mu strój-powiedział i się rozłączył. Musiałam zawrócić i szybko jechać by zdążyć. Z samochodu wybiegłam tak szybko, że zabiłabym się. Nie czekałam na windę tylko pobiegłam schodami do biura gdzie już czekał prawdopodobnie mężczyzna.
Weszłam a na moim miejscu siedział roześmiany Luke a na przeciwnym fotelu nie kto inny jak Niall.
-To chyba jakiś żart!-krzyknęłam i weszłam do środka.
-Grace...przyszedłem żeby-nie dałam mu skończyć bo od razu zaczęłam krzyczeć.
-Nie! Zacznę od tego, jak Luke mogłeś mnie tak wkręcić! Jechałam tak szybko, żeby przyjechać tutaj za jakąś głupotą!
-Mnie nazywasz głupotą?! Nas nazywasz głupotą?!-krzyknął Niall.
-Jacy nas?! Ubzdurałeś sobie to! Nie było, nie ma ani nigdy nie będzie żadnych nas!-krzyknęłam tak głośno, że pewne było że ludzie na ulicy mnie słyszeli.-Zakochałeś się chyba w niewłaściwej osobie! Mówiłeś, że podoba ci się inna dziewczyna!
-To byłaś ty...!-krzyknął i wybiegł rzucając na podłogę nasze wspólne zdjęcie, które sobie razem zrobiliśmy jak był u mnie i róże. A najgorsze, że tej całej sytuacji przyglądał się Luke.
-Grace...ja przepraszam.
-Przestań! Dajcie mi wszyscy najlepiej spokój!-on wyszedł a ja upadłam na kolana i zaczęłam przypatrywać się zdjęciu.
Zaczęłam płakać. Znowu...ale tym razem nie przez niego. Tylko przez samą siebie. Za to, że pozwoliłam mu odejść, że pozwoliłam mu cierpieć. Nigdy chyba mi już nie wybaczy. 
Kiedy się wreszcie pozbierałam wróciłam do domu i położyłam się spać. W nocy nie mogłam spać. Miałam straszne koszmary. Nie mam z kim pogadać. Niall obraził się, Lucy i Alice śpią. Nie wytrzymam więcej. Jutro jadę do taty. Do Paryża. Dawno go nie widziałam więc wypada go odwiedzić. Nie wiem czy się uciesz czy nie ale jadę. Nic tu po mnie..., 
Rano obudziłam się o 9 i szybko się ubrałam w wygodne rzeczy, spakowałam walizkę i bez śniadania pojechałam na lotnisko. Lot mam za niecałą godzinę więc od razu poszłam na odprawę i już siedzę w samolocie. Czeka mnie długi 5-godzinny lot do miasta mody. 
Obudziła mnie stewardessa oznajmująca że dolecieliśmy. Ja ją przeprosiłam i pożegnałam się. Poszłam po odbiór walizki i mogłam taksówką jechać do biura mojego ojca. 
Wakacje czas zacząć!



czwartek, 20 listopada 2014

{rozdział 13} I love other girl...

Tydzień po naszej kłótni z Niallem postanowiłam wziąć się w garść i z podniesioną głową ruszyć przez świat. Zacznę od tego, że za pół godziny jestem umówiona z fryzjerką i z kosmetyczką. Potem umówiłam się z dziewczynami na babski dzień. Dawno nie spędzałyśmy razem czasu. Trzeba nadrobić. Ubrałam się i pojechałam.
Pani zrobiła mi cudne paznokcie! Bordowe z czarno złotymi wstawkami. A fryzjerka zrobiła mi włosy na lewą stronę a po prawej zrobiła mi warkocza.
Potem pojechałam do kawiarni, która znajduje się w galerii.
-Hej!-powiedziała Alice i mnie przytuliła. To samo uczyniła Lucy, z którą jest już wszystko w porządku. I zaczęłyśmy szał zakupów. Ja kupiłam sobie dwie pary conversów, jedną sukienkę i trzy pary jeansów. Dziewczyny za to kupiły sobie po trzy sukienki i do tego buty. Potem poszłyśmy coś zjeść w Nandos. Tak wiem, że niezdrowo tak ale raz na rok mogę.

Do domu wróciłam około 17. W garażu na moim miejscu stał samochód Nialla. Kiedy weszłam pod moje drzwi zobaczyłam siedzącego na podłodze przy drzwiach blondyna.
-Niall.-zapytałam zdziwiona jego osobą.
-Grace...cześć. Mogę wejść?-zapytał kiedy otwierałam drzwi. Pomógł mi wnieść zakupy i sam usiadł w salonie.
-Chciałem cię przeprosić. Strasznie błagam cię.
-Ale mówiłam ci, że ty nie masz mnie za co przepraszać. Nie jesteśmy i nigdy nie będziemy razem-powiedziałam.
-To czemu płakałaś i czemu jesteś obrażona?
-Bo lubię Niall. Nie jestem obrażona na ciebie za to. Jestem obrażona na świat. Za to, że jest na nim tyle kłamców-powiedziałam.
-Czyli jestem kłamcem? Niby z której strony?
-Za to, że powiedziałeś że mnie nie opuścisz...-powiedziałam i poszłam do swojej sypialni. Nie obchodziło mnie że u mnie w salonie siedzi Niall. Ja wolałam pobyć sama. Usłyszałam to okropne pukanie.
-Nie chcę cię widzieć!-krzyknęłam i rzuciłam w niego poduszką.
-Nie chcę przeprosić. Chcę tylko wyjaśnić.
-Nie potrzebuje wyjaśnień-wytłumaczyłam mu.
-To co ci kiedyś mówiłem, że kocham inną dziewczynę jest wciąż prawdą. Kocham ją jak nikogo innego. Jest dla mnie całym światem. Ale ona nie chce być ze mną.
-I co ja na to poradzę? Nic. To twój problem a ja go rozwiązywać z tobą nie będę.
-Nie domyślasz się kim może być ta dziewczyna?-zapytał.
-Nie. Po co zadajesz mi takie pytania? Żebym była zazdrosna? Tak dobrze słyszysz! Jestem zazdrosna! O ciebie! Cieszysz się że to usłyszałeś?
-Gracie...
-Daj mi spokój!-krzyknęłam i schowałam się pod kołdrę.


Chciałam dodać krótki na koniec dnia. Jest to dzisiaj drugi rozdział.

{rozdział 12} But you're crying...

Dzisiaj nie możemy wyjechać z Leeds bo jest taka burza, że nic nie widać. Wszyscy razem siedzimy w salonie i pijemy ciepłą czekoladę. Kiedy usłyszałam otwieranie drzwi i usłyszałam głos Isabelli.
-Jestem! Grace do nas przyjechała?!-krzyknęła i szybko do nas przybiegła. Kiedy zauważyła rzuciła się na mnie i mnie przytuliła.-Tęskniłam! A z kim przyjechałaś?-zapytała patrząc się na blondyna.
-Jestem Niall. Przyjaciel Grace.-powiedział wyciągając do niej dłoń.
Potem już wszyscy siedzieliśmy na fotelu dalej rozmawiając. Kiedy patrzyłam przypadkiem na Nialla to cały czas Bella patrzyła się na niego. Kiedy wyszłam do sypialni się już położyć zachciało mi się pić. Zeszłam więc na dół i kogo zobaczyłam w kuchni? Oczywiście, że Nialla i Bellę. Bella stała tak blisko jego, że myślałam że chce go pocałować. A ona jedynie szeptała do niego, że go kocha, żeby poszedł z nią do jej sypialni. Kiedy dopiero zauważyli że stoję i się im przyglądam Niall chciał już coś powiedzieć, ale ja szybko pobiegłam na górę. Wpadłam do mojej tymczasowej sypialni i zaczęłam płakać. Nie wiem czemu,jak go nie kocham. Przecież nie powinnam być zazdrosna. Leżałam odwrócona tyłem do drzwi i płakałam w poduszkę. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi.
-Gracie-powiedział cicho Niall. Myślał chyba, że śpię.-Gracie, wiem że nie śpisz. To co tam zobaczyłaś nie jest prawdą. Nie chcę z nią być. Proszę.-powiedział i położył się obok mnie obejmując mnie lekko w pasie.
-Niall. To nie ma znaczenia. Nie jesteśmy razem, więc po co mi się tłumaczysz? Nie jesteśmy razem ani nie będziemy.-powiedziałam wycierając oczy.
-Ale płaczesz-powiedział.
-Bo lubię. To nie z twojego powodu!-powiedziałam.
-Grace. Przepraszam...-pocałował mnie w policzek.
-Nie chcę tego słyszeć bo nie jesteśmy razem i nie jestem zazdrosna-i znowu się położyłam i zasnęłam. Niall w nocy poszedł do siebie bo jak się obudziłam miejsce obok mnie było wolne.
Rankiem obudziłam się z podkrążonymi od łez oczami. Ubrałam się we wczorajsze ubrania i zeszłam na dół gdzie byli już wszyscy wraz z Niallem i Isabellą. Do tej dwójki w ogóle się nie odzywałam. Kiedy poszłam już wziąć swoją torebkę bo jedziemy usłyszałam pukanie.
-Mogę?-zapytała Bella.
-Nie. Nie chcę cię już widzieć na oczy.-powiedziałam i ominęłam ją i szybko zbiegłam na dół. Przy samochodzie stał już Niall. Pożegnałam się ze wszystkimi i pojechaliśmy. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Odwiozłam go pod ich dom i sama bez pożegnania wróciłam do swojego mieszkania. Tam zrobiłam sobie mocną kawę i poszłam z laptopem do mojej sypialni zamawiać potrzebne materiały na uszycie nowych rzeczy.
Poszłam spać i następnego dnia obudziłam się do pracy. I tak było codziennie. Nie spotykałam się ani z dziewczynami ani z chłopcami. Tylko dom, praca, dom, praca.

środa, 19 listopada 2014

{rozdział 11} Niall...

Dzisiaj obudziłam się dziwnie szczęśliwa i wyspana. W nocy przyśnił mi się pocałunek z Niallem. Było cudownie. Wstałam i poszłam się ubrać. Dzisiaj chcę jechać do mojej cioci. Ale nie wiem z kim jechać. Alice jedzie z Harrym na zakupy, a Lucy nie poproszę bo się jeszcze na mnie gniewa. Może pojadę z Niallem. Nie wiem jeszcze. Zjadłam śniadanie i pojechałam do chłopaków.
-Hej jest Niall?-zapytałam Zayna.
-Tak. Wchodź musisz poznać nasze dziewczyny.-powiedział. Weszłam do salonu a tam na kanapie siedział Niall, Liam przytulający jakąś dziewczynę o bardzo kręconych włosach, Louis z dziewczyną, która jest ze mną na roku Eleanor i Zayn, który objął dziewczynę o pięknych blond włosach. Znam ją. Perrie Edwards z Little Mix.
-Grace! Cześć!-krzyknął Niall i zrobił mi miejsce.
-Grace Moon? Co za spotkanie!-powiedziała szczęśliwa Eleanor i mocno mnie przytuliła całując w policzek.
-Tak. Widziałyśmy się zaledwie dwa dni temu. Jestem Grace-powiedziałam do blond dziewczyny i dziewczyny w kręconych włosach.
-Jestem Danielle-odpowiedziała brunetka.
-A ja Perrie. Wreszcie mogę poznać tę sławną Grace, o której każdy z tych oto chłopaków mówi. Miło mi cię poznać-powiedziała i we dwójkę mnie przytuliły.
-Dziękuję.-powiedziałam rumieniąc się lekko.
-Ah ta nasza wstydliwa Gracie.-powiedział śmiejąc się Lou.
-Haha ale przepraszam mogę cię prosić Niall?
-Jasne. Chodź do mojego pokoju-powiedział puszczając mnie przodem.
-Więc o czym chciałaś pogadać?-zapytał jak byliśmy już u jego pokoju.
-Chciałam cię spytać, a wręcz poprosić czy nie chciałbyś pojechać ze mną do rodziny do Leeds.
-Jasne że chcę!
-Super! To weź szybko jakieś rzeczy i jedziemy-powiedziałam.
-Dobrze. Poczekaj już idę-ja zeszłam na dół i pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam do samochodu. Chwilę później przyszedł Niall i usiadł na miejscu kierowcy i ruszyliśmy. Po drodze rozmawialiśmy o wszystkich chyba możliwych tematach. Oczywiście żadne z nas nie chciało rozmawiać o wczorajszym pocałunku.
Dojechaliśmy po 2 godzinach i weszliśmy do domu cioci. Już od progu czuć było ciasto jabłkowe. Kocham je. Weszłam do kuchni.
-Cześć ciociu-powiedziałam a ona podskoczyła przestraszona.
-Jezu! Dziecko chcesz żebym na zawał zeszła?-zaśmiałyśmy się.-Ale witaj kochanie! Strasznie tęskniłam! A z kimś przyjechałaś?-zapytała.
-Tak. Z przyjacielem. Zaraz do nas przyjdzie.-powiedziałam a akurat do kuchni wszedł Niall mając w ręce siatki z sałatką i ciastem, które zrobiłam dla nich.
-Dzień dobry jestem Niall. Miło mi panią poznać-powiedział wyciągając do niej przyjaźnie dłoń.
-Dzień dobry. Ty jesteś pewnie chłopakiem naszej Gracie-powiedziała a ja myślałam, że spalę się ze wstydu.
-Przyjacielem.-poprawiłam ją zasłaniając włosami twarz.
-Ah! Przepraszam najmocniej! Więc Niall. Miło mi cię poznać. Wchodźcie nie bójcie się. Zaraz przyjdzie Isabella.-powiedziała. Na dół zbiegł mały chłopiec Tommy.
-Gracie!-krzyknął i skoczył mi na ręce.-Przyjechałaś! A ty to kto?-wskazał palcem na Nialla.
-To jest Niall. Jest moim przyjacielem. Przedstaw się-powiedziałam.
-Jestem Tommy. Gracie jest moja i tylko moja więc nie pozwalam ci mi jej zabierać.-powiedział a ja zaczęłam się śmiać.
-Ni chcę ci jej zabrać. Spróbujmy się podzielić na pół-powiedział.
-Tak! Ja dostanę połowę a ty drugą!-krzyknął i skoczył mu na ręce.
Kiedy zjedliśmy obiad poszłam do pokoju gościnnego odpocząć bo tak się najadłam, że nie wytrzymam. Oparłam się o parapet i zamknęłam oczy.
-Grace-powiedział Niall wchodząc.-Oo przepraszam. Wyjdę już. Odpocznij sobie.
-Nie. Zostań.-powiedziałam. Wstałam i do niego podeszłam. Objęłam go w talii i powiedziałam cicho.
-Dziękuję, że przyjechałeś ze mną.
-A ja się cieszę, że mogę spędzić z tobą czas-powiedział i schował swoją twarz w głąb mojej szyi. Czułam jak mnie wąchał. Ale mi było wygodnie i nie chciałam tego przerywać.
-Niall...-powiedziałam cicho. On zamiast odpowiedzieć pocałował mnie mocno w usta. Tylko teraz całowaliśmy się bardziej pewnie. Jego pocałunki zeszły na moją szyję obdarowując ją soczystymi malinkami.-Niall, ktoś tu może wejść.-powiedział mu do ucha.
-Przepraszam. Zapędziłem się.-powiedział cicho.
-Dobrze. Podobało mi się.

wtorek, 18 listopada 2014

Spam

Aby twój blog znalazł się tej zakładce musisz wypełnić dane punkty:


1.adres bloga.
2.tematyka bloga.
3.o kim jest.
4.krótki opis.

Dziękuję

{rozdział 10} You're beautiful. I like look for beauty people...

Nie wiem czy dobrze zrobiłam spławiając Nialla. Zadzwonię do niego. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci aż Zostaw wiadomość po usłyszeniu sygnału zostaw wiadomość. Nie wytrzymałam więc pojechałam do domu przebrać się w coś bardziej sportowego i chcę pojechać na ten mecz. Może jeszcze zdążę. Ubrałam się i pojechałam szybko do domu chłopców. Zadzwoniłam dzwonkiem i otworzył mi drzwi chyba Liam. Nie pamiętam ich oprócz Nialla, Harty'ego i Louisa.
-Cześć jest Niall?-zapytałam.
-Jest. Wchodź. Chcesz coś do picia lub jedzenia?
-Nie. Chcę Nialla-powiedziałam szybko.
-Dobrze. Niall!-wydarł się. Na dół po schodach zszedł do połowy ubrany blondyn.-Masz gościa.
-Emm hej Grace. Co tutaj robisz? Przecież masz pracę?-zapytał lekko się rumieniąc z powodu iż stoi przede mną bez koszulki.
-Przyjechałam bo chcę iść z tobą na mecz.-powiedziałam.-Ubieraj się. Nie będę długo czekać.
-Dobrze już dobrze. To chodź do mojego pokoju a ja się ubiorę-podążyłam za nim. Pokój miał bardzo schludny jak na chłopaka. Wszystkie trzy ściany pomalowane były na flagę Irlandii. Widać prawdziwego obywatela. A za to czwarta ściana miała kolor biały i były na niej masę różnych zdjęć np.z ich koncertów, jego z rodziną. I różne cytaty. Najbardziej spodobało mi się jedno z podpisem:
,, Moim marzeniem było zostać piosenkarzem. Spełniłem je. Jest to najlepszy przykład, że marzenia się spełniają. Uwierz w to..."
Tak długo się w to zapatrzyłam, że nie zauważyłam, jak przytula mnie od tyłu do siebie. 
-Ładnie tu masz?-powiedziałam zamykając oczy i ciesząc się chwilą. 
-Dziękuję. Widzisz ten obrazek? Jak byłem mały, wyryłem na moim biurku napis: Moim marzeniem jest bycie piosenkarzem. Żyję dla muzyki i dla śpiewania. Dalej w to wierzę. Marzenia zawsze się spełnią. Jak nie dziś to jutro, za dwa lata. Ale się spełniają. I nie powinniśmy w to wątpić.
-Ładne słowa.-powiedział odwracając się do niego i patrząc mu się blisko i prosto w oczy.
-To ty jesteś ładna. A ja lubię patrzeć na ładne osoby.-powiedział i mnie pocałował. Jego usta smakują jak słodkie malinki. A ja kocham malinki. Całowaliśmy się przez około minutę. Ale to była jedna z moich ulubionych minut w całym życiu.-Może odpuścimy sobie dzisiaj ten mecz?-zapytał opierając swoje czoło o moje.
-Dobrze. Chodźmy może do chłopców. Chciałabym z nimi spędzić też trochę czasu. W ogóle się nie poznaliśmy.-powiedziałam i razem z nim zeszłam na dół. Chłopcy grali na XBoxie. 
-Grace! Chcesz zagrać?-krzyknął Louis.
-Dobrze. Ale nie dziwcie się, że przegram.-powiedziałam i tak zaczęła się ostra walka. Oczywiście Lou wygrał ale ja też miałam niezły wynik. Przegrałam tylko jednym punktem. Kiedy skończyliśmy grę do domu wszedł Harry z nikim innym jak nie z Alice. 
-Ooo hej Grace! Alice patrz kto nas odwiedził!
-Cześć-powiedziałam cicho. Alice nawet na mnie nie spojrzała. Patrzyła się na rękę Nialla, którą trzymał na moim pasie. Odruchowo ją strąciłam a jej wzrok podążył na moje oczy. 
Nie odzywałam się do niej ani razu jak siedzieliśmy w salonie i graliśmy. Ale ona też nie. Kiedy poszłam do kuchni nalać sobie soku usłyszałam głos.
-Przepraszam-powiedziała cicho.-Nie powinnam tak wrzeszczeć. Masz prawo do swoich uczuć i miłości. A my wtrącamy się bez potrzeby. Wybacz mi.
-Wybaczam ci. Kocham cię!-powiedziałam i mocno się przytuliłyśmy.-Nigdy już nie będziemy osobno. Obiecujesz?-zapytałam dając jej mojego małego palca, który oznacza obietnicę. 
-Obiecuję-powiedziała.

poniedziałek, 17 listopada 2014

{rozdział 9} You want a friendship? But you must give me a friendship, too...

-Nie chce żebyście mnie z nim spiknęli powiedziałam szorstko.
-Grace. Przepraszamy ale nie chcemy żebyście tak się zachowywali. Kiedy on jest w pomieszczeniu ty nic sobie z tego nie robisz ale za to on chce być jak najbliżej ciebie. Nie widzisz tego!-krzyknęła. I teraz co powiedziała zdałam sobie sprawę, że tego nie widzę ale nie chcę widzieć.
-A może ja nie chcę być z nim! Nie pomyślałaś Alice?!-teraz i ja podniosłam głos.
-Przestań! Okłamujesz sama siebie! Mówisz raz to ale robisz za to co innego!
-Proszę, przestańcie krzyczeć-chciała załagodzić sprawę Lucy.
-Nie wtrącaj się!-krzyknęła-Jeśli chcesz być sama to ok. Ale potem się nie dziw że zostałaś sama!
-Aha! To zostawisz mnie i naszą przyjaźń bo nie będę miała chłopaka?! Super! Nie potrzebuje takiej przyjaciółki!-krzyknęłam i w piżamie wyszłam do garażu i samochodem pojechałam do Kendall. Tak do Kendall. Dała mi niedawno swój adres w razie jakbym miała problem i chciał się wyżalić więc korzystam bo przecież na swoją przyjaciółkę nie mogę polegać. Zadzwoniłam dzwonkiem trzęsąc się z zimna. Na polu było zaledwie 2°C. Usłyszałam kroki i otwarła drzwi.
-Grace? Co ty tu robisz chodź bo się przeziębisz!
-Cześć. Chciałam pogadać albo po prostu pobyć z kimś przez chwilkę bo moje przyjaciółki jakoś mnie nie rozumieją-powiedział wchodząc z nią do jej kuchni. Zrobiła mi ciepłą czekoladę i razem usiadłyśmy w jej salonie.
-No! Teraz możesz mówić-powiedziała.
-Moje przyjaciółki chcą mnie spiknąć z chłopakiem, który nawet nie zwraca na mnie uwagi. Co mam robić?-powiedziałam prawie już płacząc.
-Uspokój się to najważniejsze. Z kim cię chcą spiknąć?
-Z Niallem Horanem.-powiedziała cicho.
-Uuuuu to dobry kandydat!-zaczęła się śmiać.
-Przestań. Nie chcę z nikim być na razie.-na rozmowę z Kendall spędziłam dobre 3 godziny. Do domu wróciłam o 24. Tam zobaczyłam świecące się światło. Ale nie było już samochodu Alice.
-Jesteś!-usłyszałam głos Lucy z salonu i zaraz przyszła do mnie do przedpokoju-Gdzie byłaś?
-U Kendall. Pamiętasz mówiłam ci o takiej naszej nowej modelce, z którą się przyjaźnie?
-Tak wiem kto to. Czemu wyszłaś? Alice miała rację.
-Co?! Ty jeszcze przeciwko mnie? Nie wiecie co czuję więc nie wtrącajcie się w moje uczucia. Najlepiej by było jakbyście się nie mieszały w moje życie.
-Lepiej przemyśl to co mówisz, ja idę na razie-wyszła trzaskając mocno drzwiami. Zostałam sama. Może i nawet na zawsze sama...
Rano wstałam z podkrążonymi oczami przez łzy, które wylałam w nocy. Ubrałam się i poszłam jeść śniadanie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. To Luke.
-Hej co tam?
-Cześć. Musisz mnie dzisiaj zmienić w pracy, muszę jechać z Olivią do jej mamy. Przepraszam.
-Ok. Tylko ubiorę kurtkę i pojadę.
-Dzięki ci wielkie! Dobra to ja jadę pa!
-Pozdrów Olivię! Pa!-dokończyłam jedzenie i pojechałam. Dzisiaj musiałam zacząć już szyć na zamówienia. Usiadłam przy maszynie i start!

Zeszło mi niecałe 5 godzin i wszystkie projekty byĺy gotowe. Teraz mogłam spokojnie odpocząć. Ledwo co usiadłam w moim biurze to usłyszałam dzwonek telefonu.
-Halo?
-Grace, cześć tu Niall. Masz dzisiaj czas?
-Niall! Hej. Niezbyt mam bo muszę dokończyć pracę-okłamałam go ponieważ myślę, że ta znajomość niezbyt ma sens.
-Aha. Szkoda...a co robisz jutro?
-Jadę do pracy. A co?-zapytałam.
-Bo chciałem cię wziąć na mecz. Ale nie to nie. Ok nie będę ci już przeszkadzać, pa.-rozłączył się a ja rzuciłam telefon na kanapę i zaczęłam rozmyślać o swoim życiu.
Kiedyś mała skromna dziewczyna w okularach, która nie miała ani 1% żeby spodobać się chłopakom. Wiedzieli oni jedynie jak się nazywam ale nie wiedzieli kim są moi rodzice. Oceniali po wyglądzie. Naiwni... Ale teraz jak wiedzą gdzie zaszłam i co mam w kieszeni od razu zaczęły się telefony. Sorry ale to tak nie działa.
Chcesz przyjaźni? Dam ci przyjaźni. Ale jeśli ty też dasz mi to samo...

niedziela, 16 listopada 2014

{rozdział 8} He can't stop talking about her...

Ten rozdział jest z dedykacją dla nie wiem czy czytelniczki czy po prostu zaglądnęłaś tu z nudów ale to dla mnie też coś. Dla Ho Ney. Byłaś moją pierwszą komentatorką. Nie ważne jak skomentowałaś to ale to dla mnie dużo. Motywujecie mnie do dalszego działania. Sama też siebie motywuję ale wy najbardziej. Dziękuję wam!
------------------------------------------------------------------------------------

-Grace? A ta sukienka? To też na pokaz czy nie?
-Ahhh ta sukienka jest mojej mamy. Sukienka, którą uszyła dla mnie. Nigdy w niej nie byłam bo za bardzo mi ją przypomina.-powiedziałam przypominając sobie mój uśmiech kiedy podarowała mi ją, wtedy miałam 10 lat. Powiedziała, że jak dorosnę chce mnie w niej zobaczyć jak osiągam swój wymarzony cel. To było jej marzenie.
-Przepraszam, nie wiedziałam. Jest śliczna.-powiedziała przytulając mnie lekko.
-Dziękuję ci i Lucy, że jesteście. To dla mnie dużo znaczy. Kocham was!-powiedziałam i strasznie mocno ją przytuliłam.
-Udusisz mnie! Ale też cię kocham! Jesteście dla mnie jak siostry, których nigdy nie miałam. Dobra! Ale koniec teraz tych łez. Zabieramy się do pracy. O której masz to spotkanie?-zapytała siadając na przeciwko mnie.
-Za godzinę. Będę miała spotkanie z klientami. Muszę jeszcze uszyć kilka kreacji na jakiś występ.
-Aha dobra to ja pójdę do restauracji ok?-restauracja mieści się w budynku domu mody. Spędzam tam również połowę czasu jak jestem tutaj.
-Ok. Skończę tak za 2 godziny więc przyjdę po ciebie i pojedziemy po Lucy bo chcę zrobić babski wieczór.-uśmiechnęłam się na samą myśl.
-Super! To może ja za ten czas zrobię zakupy zamiast siedzieć w jednym miejscu. To pa i powodzenia!-i wyszła. Ja spakowałam wszystkie rzeczy jakie wzięłam ze sobą i poszłam do sali konferencyjnej. Tam był już Luke z Olivią, którą całował. Kiedy weszłam od razu się od siebie odsunęli.
-Możecie się całować tylko nie w miejscach publicznych gdzie każdy w każdym momencie.-powiedziałam i zajęłam swoje miejsce obok Luka i obok mojej asystentki Margaret.
-Wszystko jest przygotowane?-zapytałam szeptem w stronę skupionej Margaret.
-Tak. Kreacje do pokazania są i chyba tyle?
-Tak. A w ogóle kto tutaj przyjdzie?-zapytałam.
-Mają przyjechać menagerowie kilku gwiazd. Z tego co się orientuję to Justina Biebera, Katy Perry i jeszcze kilku modelek.-odpowiedział za nią Luke. I właśnie w tym momencie do sali weszło dwóch mężczyzn i kobieta.
-Dzień dobry państwu Moon-podaliśmy sobie nawzajem ręce i zasiedliśmy do rozmowy.
-Czy moglibyśmy zobaczyć projekty strojów?-zapytała kobieta.
-Tak-na salę weszły 5 naszych projektantek.
-Są perfekcyjne!-zachwycali się.-Ja się zgadzam z propozycjami i daję już połowę stawki.
-My również-odpowiedzieli pozostali. Kiedy spotkanie się skończyło była już 15. Wyszłam z sali i poszłam pod restaurację gdzie już czekała na mnie Alice.
-Gotowa?-zapytałam.
-Tak. Możemy jechać po nią-powiedziała.
Potem razem z gotową Lucy wróciłyśmy do mojego domu. Dziewczyny rozpakowały zakupy a ja poszłam się przebrać. Kiedy zeszłam na dół usłyszałam rozmowę dziewczyn.

-Słyszałaś, że Niall u niej był-zapytała Alice Lucy.
-Nie. A coś jest między nią a nim?
-Nie wiem. Ale Harry mówił, że jak są wszyscy w piątkę to Horan nie może przestać o niej gadać.-zaczęły się śmiać.
-Ale ona nie chce z nikim być po stracie Jake.-powiedziała Lucy. 
-Wiem. Ale można ich jakoś spiknąć-powiedziała ale wtedy na weszłam.

sobota, 15 listopada 2014

{rozdział 7} Please, stop...

-Niall-powiedziałam cicho lekko go odpychając.-Nie możemy. Przepraszam-powiedziałam i szybko poszłam do kuchni. Wiedziałam że za mną poszedł. Ale nie chciałam nic mówić po tym.
-Grace, przepraszam. Wiem, że nie możemy ale coś mnie do ciebie pociągnęło. Nie wiem dlaczego chciałem to zrobić. Przepraszam, wybacz mi.
-Dobrze. Ale teraz muszę już iść jutro mam spotkanie, wybacz.
-Ja też będę już szedł, na razie-odprowadziłam go do drzwi, które potem zanim zamknęłam. Była już strasznie późna godzina więc nawet nie sprzątałam. Zmyłam tylko makijaż i poszłam spać. Rano wstałam o 10 bo obudził mnie ktoś dobijający się do drzwi. Ubrałam na siebie mój satynowy szlafrok i poszłam do drzwi.
-Grace! Wreszcie otwarłaś!-powiedziała Alice przytulając mnie.
-Obudziłaś mnie więc nie słyszałam.-powiedziałam przecierając oczy.
-A co ty tu wczoraj robiłaś?-zapytał jak byłyśmy w salonie. No tak, wino...i to dwa kieliszki.
-Miałam gościa więc napiłam się z nim.
-A więc to mężczyzna...hmmm-zaczęła się śmiać.
-Przestań! A tak zmieniając temat po co przyszłaś?
-Chciałam z tobą iść do firmy. Nudzi mi się dzisiaj.
-Mądre osoby się nigdy nie nudzą-odgryzłam się.
-A czy ja powiedziałam kiedyś że jestem mądra?
-Hahaha-wybuchłam śmiechem.-Poczekaj pójdę się tylko przebrać i pojedziemy.-poszłam do mojej mini garderoby z której wyjęłam ten zestaw. Włosy rozpuściłam a usta pomalowałam czerwoną szminką. Wzięłam ze sobą butelkę wody i samochodem Alice pojechałam w kierunku firmy.
-A jak tam Niall?
-Nic a co ma być?-zapytałam.
-Nie bo pisał do ciebie więc pytam się tylko.
-Nic między nami nie ma oprócz krótkiej znajomości.-powiedziałam opierając głowę o szybę i podziwiałam krajobraz Londynu.
-Bo wiesz, on tymczasowo nie ma dziewczyny i może...-i wtedy jej przerwałam.
-Alice!
-Ok dobra już przepraszam-powiedziała stając autem na parkingu. Wysiadłyśmy i skierowałyśmy się do mojego biura. Ona usiadła w sali gdzie leżały wszystkie kreacje a ja zaś szkicowałam nowe. Kiedy do mojego biura wszedł Luke.
-Hej! Co tam?-spytała nie przerywając.
-Dobrze.-odparł smutny.
-Co się stało?
-Zerwałem z Jade-powiedział chowając twarz w dłonie.
-Co? Nie martw się będziesz jeszcze w lepszym związku!-pocieszyłam go.-A mam takie pytanie. Czemu z nią zerwałeś?
-Z powody Olivii.-powiedział cicho. I oto mamy odpowiedź! Powiem szczerze, że niezbyt lubiłam Jade. Leciała tylko na kasę i była strasznie sztuczna.
-To świetnie! Ona jest strasznie fajna!
-Tak. Dlatego przyszedłem do ciebie. Gdzie mam ją zaprosić?
-Najlepiej na kolację albo do teatru i do restauracji. Będzie wniebowzięta-poleciłam.
-Dzięki ci wielkie! Idę zaprosić ją-powiedział i poszedł. A ja zostałam sama i zaczęłam się śmiać z miłości.


piątek, 14 listopada 2014

{rozdział 6} You are crazy! But i love crazy people...

-Zatańcz ze mną!-zaproponował po swoim małym pokazie.
-Nie nie umiem.
-Nauczę cię. Chodźmy!-wziął mnie za rękę i kazał wykonywać takie same ruchy jak on. Kiedy taniec zakończyłam zaledwie umiejętnością jednego kroku. Brawo! Zmęczeni ale szczęśliwi usiedliśmy na krzesłach.
-Świetnie było!
-Tak. Masz może wino czerwone?-zapytał.
-Mam. Zaraz podam. Idź do salonu a ja zaraz dołączę do ciebie.-poszłam do mojego barku gdzie trzymam różne alkohole i sięgnęłam po jedno z najlepszych win, którego jeszcze nie otwierałam. Po drodze zabrałam dwa kieliszki i poszłam do salonu. Tam zobaczyłam przyglądającego się mojego i mojej mamy zdjęciu Nialla. Kiedy zobaczył, że się na niego patrzę szybko powiedział
-Przepraszam. To twoja mama?
-Tak. Ale usiądźmy już.-otworzył butelkę i polewał nam po połowie. Jak na gentelmena przystało najpierw nalał mi.
-Wypijmy za naszą znajomość-przybiliśmy sobie i zaczęliśmy delektować się cudnym smakiem.
-Może dokończymy naszą zabawę?
-Dobrze. Więc teraz ty.
-Ok. Masz chłopaka?-zapytał.
-Nie mam. A ty masz dziewczynę?
-Nie. Jesteś lub byłaś zakochana kiedykolwiek w kimś?
-Nie. I nie jestem. A ty?
-Tak. Podoba mi się taka jedna dziewczyna. Ma przepiękne brązowe włosy i oczy. Jest strasznie piękna.-zachwycał się a mi tak jakby w sercu poczułam lekkie ukłucie zazdrości. Przecież ja do niego nic nie czuję.-Dobra. Masz jakąś rodzinę w Anglii?
-Tak. W Leeds. Dalej nie wiem co ci zadawać więc możesz ty mnie teraz pytać do czasu aż wymyślę.
-Dobrze więc czym się interesujesz?
-Pisarstwem, modą.
-Kim chciałabyś być w przyszłości?-zapytał popijając winem.
-Albo redaktorką w jakiejś gazecie ale najbardziej chcę napisać własne książki. Chcę być znana i być dumna z tego co robię i że to właśnie się ludziom podoba. Ale oczywiście już mam zapewnioną karierę projektantki mody.-zaśmiałam się.
-A masz jakiejś gry na Xboxie?-zapytał patrząc się na sprzęt. Zaśmiałam się na jego zabawny komentarz.
-Tak mam. Ale to jest Niall bardziej dla mojego kuzyna.
-Proooszę?-błagał.
-Ehh dobrze. Ale gramy w Fife, pamiętaj-ostrzegłam go.
-Powiem szczerze, że nigdy nie widziałem dziewczyny, która chciała by zagrać w Fife.
-Jestem wyjątkowa.
-I szalona. A ja lubię szalone osoby-zarumieniłam się na jego jakże miły komentarz. Graliśmy oczywiście ostro. Nie chciałam, żeby dał mi wygrywać z tego powodu iż jestem dziewczyną. Ale to nie znaczy, że czasami nie jestem lepsza od facetów. Demokracja musi być! Pierw ja strzeliłam gola co bardzo go zdziwiło potem on dwa strzelił aż był remis. Nie powiedziałem wam, że ja byłam FC Barceloną a on Realem. Oczywiście mój Neymar szedł jak torpeda. Oczywiście Niall wygrał swoim Ronaldo.
-Gratulacje! Byłeś dobry!
-Dobry? Chyba świetny! Mogłem cię tak ograć, ale wiesz dałem ci fory.
-Haha ty? Nie dałeś mi żadnej fory.-i zaczęłam go łaskotać. Potem on mnie przewrócił na kanapę siadając okrakiem na moich biodra dalej się śmiejąc. Powiem tylko jedno. Jego śmiech jest lekko przerażający. Kiedy tak na mnie siedział nagle podsunął bliżej twarz i chciał mnie pocałować.


czwartek, 13 listopada 2014

{rozdział 5} Dance for me, please...

Dzisiaj w ogóle nie chciało mi się wstawać i iść na zajęcia. Byłam strasznie zmęczona a nawet nie wiem po czym. Kiedy skończyłam po bitych 4 godzinach wyszłam z budynku i kiedy kierowałam się w stronę mojego apartamentu podjechał jakiś czarny samochód. Zza szyby wyłoniła się blond czupryna.
-Grace! Wsiadaj!
-Emmm dzięki ale się przejdę-powiedziałam idąc szybciej.
-Proszę?-po jego namowach weszłam. Ruszyliśmy nie odzywając się do siebie ani słowem.
-Jak tam ci minął dzień?-zapytał przerywając niezręczną ciszę.
-Dobrze a tobie?-jakże to głupie pytania i odpowiedzi. Powiem szczerze że zachowujemy się jak dzieci.
-Też.
-Dobra! Może przestaniemy zachowywać się jak dzieci odpowiadając tylko: tak, dobrze?
-Dobrze-wymsknęło się.
-Niall!
-Przepraszam!-powiedział stając pod moim apartamentowcem.-Masz dzisiaj jakiś czas?
-Muszę się przygotować na spotkanie.
-Aha.
-Jak chcesz to zapraszam-powiedziałam.
-Dziękuję.-razem weszliśmy do mojego mieszkania i ściągnęliśmy buty. On rozsiadł się wygodnie na kanapie rozglądając się a ja poszłam przygotować nam herbatę. Oparłam się o blat i zaczęłam rozmyślać czy dobrze zrobiłam zapraszając go tu. Kiedy zaczepił mnie w biodra.
-Niall! Możesz się nie skradać?
-Przepraszam. O czym myślałaś?-zapytał stając naprzeciwko i blisko mnie. Mógłby się odsunąć?
-O niczym ważnym-powiedziałam zalewając herbatę i stawiając kubki na stole.
-Nie chcesz mi powiedzieć?
-Nie.
-Czego?
-Bo mało się znamy-odpowiedziałam.
-No to możemy się lepiej poznać-zaproponował i od razu się razem zaczerwieniliśmy.-Nie w tym znaczeniu. Będziemy zadawać sobie nawzajem pytania i odpowiadamy. Ok?
-Dobra. Zaczynam. Więc skąd jesteś?
-Z Irlandii-powiedział dumnie wypinając pierś.-A ty skąd jesteś?
-Z Paryża. Kiedy masz urodziny?
-13 września. A ty?
-12 lipiec. Zatańczysz taniec irlandzki?-bardzo chciałam zobaczyć na żywo jak ktoś właśnie go tańczy.
-Nieee wstydzę się-powiedział rumieniąc się.
-A dla mnie?-zapytałam łapiąc go za dłoń.
-Ehh no ok-umiem przekonywać ludzi. Wstał i zaczął tańczyć...


sobota, 8 listopada 2014

{rozdział 4} Are you normal?!

Następnego dnia wstałam troszkę później niż zwykle bo wczoraj była duża impreza. Wczoraj a nawet już dziś wróciłam do domu o 2. A jest 10. Zajęcia mam o 12 więc poszłam do łazienki jakoś doprowadzić się do porządku. I mogłam się ubrać. Ubrałam jeansy, sweter i conversy. Zjadłam szybkie śniadanie, wzięłam torebkę i pojechałam do uniwersytetu.
Dzisiaj na zajęciach była praca w dwójkach. Ja byłam razem z Alice. Miałyśmy napisać pracę na temat sportu na świecie. Wiem dziwny temat, ale myślę, że dobrze nam poszło. Po sprawdzeniu przez pana profesora prac schowałam książki i czekałam na wyniki.
-Najlepiej zaprezentowała się para Alice Merry i Grace Moon. Gratuluję. Jako nagrodę, nie licząc oceny pozytywnej macie zaszczyt uczestniczyć na konferencji prasowej z kilkoma sportowcami.
-Dziękujemy panu-powiedziałyśmy i wyszłyśmy szczęśliwe z klasy.
-Musimy się elegancko ubrać?-zapytał Alice.
-Raczej tak. Co teraz będziesz robiła? Może wpadniesz do mnie to razem się przygotujemy?
-Dobra. To czekaj będę jechała za tobą.-pojechałyśmy do mojego mieszkania. Tam zaparzyłam wodę na herbatę i usiadłyśmy w kuchni.
-Więc, opowiadaj.-zachęciłam ją.
-No co. Układa nam się dobrze z Harrym. Byłam ostatnio razem z nim u jego rodziny. Jego siostra jest wspaniała! A mama!-zachwycała się. Zakończyłyśmy ten temat kiedy woda się zagotowała. Razem z kubkami herbat poszłyśmy do mojej sypialni. Nie mogłam wybrać jaki strój założyć więc postawiłam na klasykę. A Alice ubrała się w moją czarną sukienkę za kolano i swoje czarne botki. Zrobiłam sobie luźnego warkocza na boku a Alice rozpuściła włosy.
Wyszłyśmy i odjechałyśmy moim samochodem w stronę szkoły.
Tam profesor wziął nas na sale gdzie mogłyśmy usiąść. Wybrałyśmy miejsca z tyłu. Kiedy wybiła już godzina rozpoczęcia do sali weszli dwoje mężczyzn i dwie kobiety. Jeden z nich to był mój kochany kuzyn! Kiedy spoglądnął na mnie pierw się zdziwił a potem puścił mi oczko.
-Widziałaś! Ten brunet podrywa cię!-krzyknęła szeptem Alice.
-To mój kuzyn-wystarczyło jedno zdanie żeby ją uciszyć jak i również zdziwić. Konferencja przebiegła miło.
Kiedy wychodziłyśmy zaczepił mnie Marc.
-Grace! Ale dawno żeśmy się widzieli!
-Tak. Ale nie dziwmy się jak cały czas jesteś w różnych krajach.-powiedziałam i żartobliwie uderzyłam go w ramię.
-A! Poznaj moją przyjaciółkę Alice. Alice to mój kuzyn Marc.-zapoznałam ich.
-Miło mi-odpowiedzieli sobie.

Do domu wróciłyśmy koło 17. Kiedy Alice poszła się już przebrać ja poszłam do sypialni wziąć swoją kartę z torebki od blondyna. Dalej nie mogę zapamiętać jego imienia! Znajdował się tam mały liścik.
'Jako podziękę możesz mi towarzyszyć na wyjeździe do rodziny.
Xx Niall'
Co?! Przecież ja go w ogóle nie znam! Nigdzie z nim nie pojadę.
-Co tam masz?-zapytała ciekawska Alice wchodząc do mojej sypialni w szlafroku, który u mnie leży.
-Emmm nic.
-Powiedz miiii.
-Nic nie mam tylko jakąś kartkę z bazgrołami.-powiedziałam i wyrzuciłam ją do kosza.





piątek, 7 listopada 2014

{rozdział 3} Beautiful like you...

Następnego dnia obudziłam się o 9. Dzisiaj nie mam nic do roboty więc chcę zaprosić Lucy na jakąś imprezę. Ubrałam się i poszłam zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie kilka kanapek i pojechałam do Lucy.
-Hej! Wchodź!-ściągnęłam buty i weszłam za nią do salonu.-Więc co cię do mnie sprowadza?-zapytała
-Chciałabyś dzisiaj ze mną skoczyć na imprezę?
-Gdzie?
-Do OX 12.
-Hmmm no dobrze.-zgodziła się.-A teraz co będziesz robiła?-zapytała
-Pojadę do brata do firmy i coś porobię. Za kilka dni jest pokaz. Muszę ich przygotować.
-No tak. Nie będę cię przetrzymywała. Na razie. Do zobaczenia o 20!-pojechałam do firmy.


Kiedy zapisywałem coś na swoim laptopie do biura weszła Olivia.
-Luke. Mam pytanie.
-Usiądź-odsunąłem jej lekko krzesło. Olivia to wysoka blondynka o zielonych oczach. Zazwyczaj chodzi w sukienkach przed kolano lub spódnicach do kostek. Jest bardzo ładna.-Słucham cię.
-Czy mogłabym szybciej wyjść z pracy?
-Tak, oczywiście.-powiedziałem i wstałem podchodząc i stając za nią.-Zostań jeszcze ze mną-poprosiłem.
-Emm mam jeszcze kilka zajęć do zrobienia. Pokaz jest za 3 dni a ja muszę ustalić kolejność kreacji.
-Zajmiesz się tym później zostań-wyszeptałam jej do ucha i lekko całując jej szyję.
-Dobrze...-szepnęła a wręcz lekko wysapała. Nie dziwię się, że tak działam na kobiety. I wtedy usłyszałem pukanie.

Weszłam do jego biura a w nim znajdowała się Olivia i Luke stojący za nią i trzymając kawałek jej włosów. Ale kiedy zobaczył, że to ja szybko się od niej odsunął.
-Emm Luke gdzie są wszystkie modelki?-zapytałam.
-W sali gdzie ma się odbyć pokaz. A! I jakbyś mogła napisz jeszcze kolejność kreacji, dobrze?-zapytał.
-Jasne! To ja idę pa pa Olivia!-pożegnałam się i poszłam w kierunku sali. Tam już kilka modelek ćwiczyło układ.
-Cześć!-krzyknęłam.
-Hej Grace!-odkrzyknęły chórem. Usiadłam przy stoliku i zapisywałam kolejności. Kiedy przysiadła się do mnie Kendall.
-Hej! Ty jesteś siostrą Luka?-zapytała.
-Tak. A ty jesteś Kendall. Miło mi-przywitałam się.
-Mi również. Więc co studiujesz?
-Literaturę i dziennikarstwo.
-Super!
-Jest fajnie, ale czasami nie mogę wytrzymać. Ale sama sobie wybrałam swój cel i  chcę do niego dążyć. A ty co byś chciała robić oprócz modelingu?
-Prowadzę z siostrą dom mody Kendall&Kylie Jenner.
-Aaa to masz już doświadczenie!-i tak przeszedł cały dzień w rozmowie z Kendall. O 19 zebrałam wszystkie moje rzeczy i wróciłam do domu. Tam ubrałam się w moją kusą, białą sukienkę przed kolano. W pasie jest zwężana i jest bez ramiączek.
Do tego ubrałam cieliste szpilki na koturnie. Ubrałam kolczyki a włosy rozpuściłam.
Kiedy podjechałam pod klub przy wejściu stała już Lucy. Nie musiałam podawać swojego nazwiska bo ochroniarze wpuszczają mnie za darmo bo mam nazwisko Moon...ale są tego plusy!
Od wejścia czuło już się ten zapach i głośną muzykę. Lubię imprezy ale nie przesadzam na przykład jak Alice. Usiadłyśmy przy zamówionej loży i zaczęłyśmy rozmowę.
-Więc kiedy jest pokaz?
-Za 3 dni. Muszę jutro jeszcze dopracować wszystko na perfect.
-Aha to fajnie. Ja jutro nic nie robię więc pomogę ci.
-Dziękuję ci-powiedziałam uśmiechnięta. Dzisiaj nie chciałyśmy zbytnio tańczyć tylko na spokojnie porozmawiać. Z klubu wyszłyśmy o godzinie 23.
Nagle w domu sprawdzając torebkę zobaczyłam że nie mam mojej karty kredytowej. Normalnie nie mogę uwierzyć! Miałam tam na bank z kilka milionów. I tak nagle się zgubiły. Poczekam kilka dni a może się znajdzie.

Dzisiaj jest pokaz mody. Wszystko mam przygotowane na gwizd. Przebrana oglądałam zza kulis cały przebieg pokazu. Na widowni siedziało masę sław. Na przykład Katy Perry, Rihanna. Ale co się dziwić skoro mama ich znała bardzo dobrze.
Kiedy nadszedł koniec i musiałam razem z bratem wyjść na wybieg dostałam ogromny bukiet kwiatów od kogoś nieznajomego. Ale tak pięknie pachniały.
Na after-party razem z Lucy i Alice sączyłyśmy napoje kiedy podszedł do mnie blondyn, który był na imprezie u Alice.
-Niall! Co ty tutaj robisz?-zapytała zdziwiona Alice.
-Hej! Przyszedłem do Grace bo mam coś dla niej-w jego ustach moje imię brzmiało z strasznie śmiesznym akcentem. Obstawiam że był z Irlandii. Ale za to moja wymowa z akcentem francuskim przebijała wszystko.
-Co masz dla mnie?-zapytałam.
-Mam twoją kartę kredytową-powiedział podając mi torebkę ozdobną.
-Dziękuję ci! Już myślałam, że ją zgubiłam!-przytuliłam go.-Jak mogę ci się odwdzięczyć?
-Odpowiedź masz w torebce-powiedział-Myślę, że podobały ci się kwiaty-powiedział.
-To ty jest wysłałeś? Są piękne.
-Piękne jak ty-powiedział odgarniając moje włosy za ucho.-Przepraszam ale muszę iść.-powiedział i pocałował wierzch mojej dłoni.
-Cześć-i odszedł.