Strony

wtorek, 4 listopada 2014

{rozdział 1} Nerver forget me...

Czy nigdy się nie zastanawialiście nad swoim życiem? Nad tym jak dalej się ono potoczy? Nie? Ja tak. Kiedy usłyszałam, że każda z moich przyjaciółek ma chłopaka ja jedynie go nie miałam. Ale powiem wam szczerze, że mi się nigdzie nie śpieszy go mieć. Wolę być wolna. Wolni ludzie, to szczęśliwi ludzie. Nikt tak nie mówi ale ja tak mówię.
Dzisiaj moja przyjaciółka Alice robi imprezę, na którą zaprosi połowę uniwersytetu. Jeszcze ma przyjść Lucy-dziewczyna, która w tym roku do nas dołączyła ale od razu się polubiłyśmy. Nie wiem jak mam się ubrać. Chyba potrzebuje zakupów. Ale teraz muszę się przygotowywać na zajęcia. Zaczynają się aż za godzinę. Poszłam ubrać się w moje rurki, granatowy sweter i moje białe conversy. Włosy związałam w kucyk, lekko się pomalowałam i byłam gotowa. Wzięłam ze sobą jabłko i wodę i poszłam w stronę samochodu. Dzisiaj mam egzamin. Uczyłam się cały tydzień a nawet i wcześniej żeby tylko zdać. Dla mnie jest to jeden z najważniejszych egzaminów w całym roku. Zostało mi jeszcze 2 lata studiów.
W sali gdzie miały odbywać się zajęcia już siedziała Alice.
-Grace! Jesteś wreszcie!-przytuliła mnie i usiadłam obok niej.
-Hej. Jak tam? Co dzisiaj robisz?
-A właśnie! Chciałabym cię zaprosić na imprezę, wiesz piątek koniec tygodnia. Spokojnie możesz iść, nie ma w poniedziałek żadnych egzaminów. Zgódź się-prosiła mnie oczami zbitego kotka. Nie mogę odmówić.
-Dobrze już dobrze ale się już uspokój.
-Super!-zapiszczała-Dzisiaj przyjdź na 19 i weź Lucy ona też jest zaproszona-wyjaśniła i na tym zakończyłyśmy naszą rozmowę bo do sali wszedł profesor oznajmiając nam wyciągnięcie kartek.
Po skończeniu zajęć umówiłam się z Lucy o 19.30, że po nią podjadę a tym czasem pojechałam do galerii na zakupy. Wstąpiłam do masy sklepów ale nic ciekawego nie było. Wychodząc napotkałam na wystawie Chanel przepiękną sukienkę. Szybko weszłam do sklepu biorąc rozmiar 36 i do tego dobrane buty i weszłam do jednej z przymierzalni.
Sukienka leżała jak by była na mnie szyta. Wyglądałam cudnie. Ale kiedy spojrzałam na metkę osłupiałam. Ale za taką sukienkę mogłabym nawet zapłacić miliony. Wzięłam zakupy i wróciłam szybko do mieszkania. Weszłam pod prysznic, umyłam włosy a potem je susząc. Zrobiłam sobie lekki makijaż, włosy wyprostowałam i mogłam jechać po Lucy.
-Ale wyglądasz dziewczyno!-powiedziała na wejściu jak mnie zobaczyła.
-A ty to co? Nie gorzej! Na pewno jakiś chłopak cię zauważy.
-Haha marzenie...-zaśmiałyśmy się i pojechałyśmy pod dom Alice. Z domu już wydobywała się głośna muzyka. Nienawidzę takich głośnych miejsc. Możecie się śmiać, ale ja byłam wychowywana na bazie sztuki, nauki i muzyki lecz klasycznej. Sama potrafię grać na pianinie i na skrzypcach.
Weszłyśmy do środka bez zamiaru zadzwonienia domofonem bo i tak by nikt nie usłyszał.
-Gracie! Lucy! Już jesteście to chodźmy do salonu!
Poszłyśmy za Alice. Prawie wszyscy chyba byli z uniwersytetu ale również była kilka nieznajomych twarzy.
Impreza trwała w najlepsze i każdy popijał coraz to więcej alkoholu. Ja jedynie z Lucy byłyśmy trzeźwe. Ja ze względu, że prowadzę a Lucy nie lubi mocnych napoi.
-Grace! Chodź poznaj mojego chłopaka!-krzyknęła lekko już wstawiona Alice-Harry to jest em em-nie mogła się wysłowić.
-Grace jestem, miło mi-powiedziałam wyciągając do niego dłoń.
-Harry. Dużo o tobie słyszałem. Poznaj moją 5 przyjaciół z zespołu. Louis, Liam, Zayn i Niall-powiedział wskazując po kolei. Ostatni Niall, jak dobrze zapamiętałam patrzył się na mnie normalnie jak w obrazek.
-Miło mi-powiedział krótko obcięty szatyn.
-Louis-powiedział chłopak z lekką brodą.
-Jestem Zayn-powiedział ciemnowłosy chłopak.
-Jestem Niall-powiedział całując wierzch mojej dłoni-Nie zapomnij nigdy mnie, bo możliwe że się jeszcze spotkamy-dodał ciszej odchodząc.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz