Na wstępie chciałam bardzo podziękować Ho Ney, która zachęciła mnie do dodania następnego rozdziału. Nie wiem czy jest sens dalej prowadzić tego bloga skoro nikt go nie czyta. Nie wiem...Przepraszam...
------------------------------------------------------------------------------------
-Tommy szybko!-powiedziałam chłopcu, który wolno szedł lotniskiem. Śpieszyło mi się, bo za 4 godziny muszę być w firmie. Jutro pokaz a ja nie wiem czy wszystko jest gotowe. Wzięłam go za rękę i moim samochodem wróciliśmy do domu. Przebrałam się i razem z nim znowu pojechaliśmy do firmy.
-Cześć są wszyscy zapytałam-Annabelle.
-Tak. Modelki gotowe. Tylko ostatnia próba i gotowe.
-Dobrze. Wzięłam Tommy'ego bo nie miałam go z kim zostawić, ale nie będzie przeszkadzał.-chłopiec bawił się klockami Lego, które mu zakupiłam w Niemczech. Poszliśmy we trójkę na salę gdzie miał się odbyć pokaz. Modelki były ustawiane przez Pabla, który miał już wszystko zaplanowane. Chyba się bardziej denerwuje niż ja. A powinno być odwrotnie...
-Pablo jestem możemy zaczynać.-powiedziałam.
Najpierw miał pokaz rozpocząć Justin Bieber od piosenki As ling as you love me, potem miał się odbyć pokaz z kolekcji w kratę, potem w czasie kolekcji czarne miała śpiewać Ariana Grande a na koniec kolekcja czerwona i śpiewać będzie John Legend. Myślę, że będzie super!
Wreszcie skończyła się próba! Ale muszę iść do swojego biura po jakiś strój na jutro. Razem z Tommym poszliśmy. Szukałam wszystkie wieszaki aż znalazłam odpowiednią sukienkę. Powiem tylko, że jest czarna i do tego mam czarne szpilki.
-Dobra możemy iść.-wróciliśmy do domu. Ja sprawdzałam maile na poczcie a Tommy poszedł grać na tablecie. Zadzwonił telefon.
-Halo?
-Grace jak dobrze cię słyszeć wreszcie.-powiedział Niall. Przełożyłam telefon bliżej ucha żeby go lepiej słyszeć.
-Tak. Co u ciebie?-zapytałam.
-Dobrze. Co jutro robisz?
-Mam pokaz więc jestem zajęta.-powiedziałam.
-Mógłbym przyjść?-zapytał z nadzieją.
-Załatwię ci wejściówkę i ci mailem wyślę.
-Dzięki. A zmieniając temat, słyszałem że byłaś w Niemczech!-powiedział.
-Tak z kuzynem. A wy co robiliście?
-My byliśmy w Londynie bo mamy wolne.
-Aha.-powiedziałam i dostałam następną wiadomość od Kendall.-Niall przepraszam, ale muszę gdzieś jeszcze zadzwonić. Wyślę ci zaraz wejściówkę. Papa-rozłączyłam się i zadzwoniłam do Kendall.
-Grace! Mam do ciebie ważną sprawę a mianowicie Coachella!-krzyknęła. Kiedy powiedziała Coachella od razu podjęłam decyzje zgody. Od zawsze chciałam pójść na ten festiwal. Panuje tam taka super atmosfera!
-I chcesz żebym z tobą poszła?-zapytałam.
-I z Kylie-powiedziała.
-Ale kiedy bo za tydzień nie mogę.
-Aaa to spokojnie bo to za dwa tygodnie. Więc się zgadzasz?-zapytała podekscytowana.
-Tak.-powiedziałam i usłyszałam głośny pisk.-Ale uspokój się bo jutro masz pokaz.
-Dobra nie zawracam ci głowy pa.-powiedziała i się rozłączyła. Kiedy był już późny wieczór posłałam malca do łóżka i sama poszłam do krainy Morfeusza.
Rano obudziłam się o 10 i szybko się ubrałam w zwykłe porozdzierane szorty, crop top, przywiązałam sobie koszulę w kratę do pasa i ubrałam conversy. Tommy już siedział w kuchni i grał dalej na tablecie.
-Dzisiaj musisz pojechać ze mną na pokaz mody i posiedzisz sobie z Niallem.
-Dobra.-i tak pewnie nie słyszał ale co tam. Zrobiłam mu kanapki z serem i szynką a do tego sok a sobie płatki z mlekiem. Wzięłam laptopa i razem z nim pojechałam do firmy. I zaczęły się przygotowania...
Strony
▼
wtorek, 9 grudnia 2014
wtorek, 2 grudnia 2014
{rozdział 27} Goodbye!
Wylądowaliśmy i razem z Tommym pojechaliśmy do wynajmowanego przeze mnie apartamentu. Dzisiaj chciałam pozwiedzać coś z nim a jutro pójdziemy do Legolandu. Musiałam się przebrać bo tu było strasznie gorąco w przeciwieństwie do Londynu.
Poszliśmy zwiedzać. Oczywiście on nie chciał ale zaciągnęłam go siłą. Obiecałam mu też lody więc...
-Tommy chodź może coś zjeść?-zaproponowałam.
-Dobrze.-wzięłam go do jakiejś eleganckiej restauracji z widokiem na ładny krajobraz. Ja zamówiłam kraba a on zamówił kurczaka. Zapłaciłam i wróciliśmy do hotelu. Po drodze stanęliśmy na gałkę lodów, ja wzięłam czekoladowe a on waniliowe.
Tommy poszedł spać a ja przeglądałam Twittera i Instagrama. Dałam kilka follow i poszłam spać.
Obudził mnie dzwonek telefonu. Luke...zabije...
-Halo?-byłam zła bo chciałam spędzić te kilka dni na wypoczynku bez żadnych telefonów.
-Grace gdzie ty jesteś?-zapytał.
-W Niemczech.-powiedziałam odsłaniając zasłony.
-Gdzie? Przecież za 3 dni jest pokaz. I tak przesunięto.-powiedział.
-I co? Zdążymy.
-Mnie nie będzie. Muszę jechać na spotkanie do Hiszpanii.
-Ughhh dobra. Tylko jak wrócę za 2 dni ma być wszystko powtarzam wszystko gotowe. Nie ma ale.
-Dobra. Miłego wypoczynku pa.-rozłączyłam się i poszłam się ubrać. Założyłam na siebie krótkie szorty, luźny top, kapelusz i conversy. Poszłam obudzić Tommy'ego.
-Wstawaj Tommy idziemy do Legolandu-powiedziałam.
-Już wstaje!-krzyknął i pędem pobiegł do łazienki umyć zęby. Ja poszłam do mojej torby i wyjęłam telefon gdzie miałam nieodebranych 5 połączeń od Nialla. Ehhh...
-Jestem gotowy.-powiedział. Jak mogło mu to zająć tylko 5 minut? Ja szykuję się 30. No ale to są właśnie faceci.
-Jedz i idziemy.-szybko połykał i popijał herbatą. Zjadł i wyszliśmy do parku rozrywki. Najpierw poszliśmy do dmuchanego zamku, potem do na zjeżdżalnię i na koniec poszłam z nim do jakiegoś małego miasteczka mieszczącego się w parku gdzie są same klocki lego. I porobiliśmy sobie zdjęcia. Fajnie było. Oczywiście Tommiemu kupiłam strój jednego z klocków, sobie kupiłam czapkę z Lego, Lukowi bluzkę Lego. I sobie też.
-Dzisiaj niestety musimy wracać. Ale masz szczęście, że twoich rodziców nie ma w tygodnie bo pojedziesz ze mną do Los Angeles!-powiedziałam. Wiem, że chciał od zawsze pojechać do LA więc teraz ma szansę.
-Fajnie! Idę się pakować-i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Pakowałam się szybko bo za niecałą godzinę mamy powrót.
Pojechaliśmy na lotnisko i tym samym samolotem co przylecieliśmy wróciliśmy.
Poszliśmy zwiedzać. Oczywiście on nie chciał ale zaciągnęłam go siłą. Obiecałam mu też lody więc...
-Tommy chodź może coś zjeść?-zaproponowałam.
-Dobrze.-wzięłam go do jakiejś eleganckiej restauracji z widokiem na ładny krajobraz. Ja zamówiłam kraba a on zamówił kurczaka. Zapłaciłam i wróciliśmy do hotelu. Po drodze stanęliśmy na gałkę lodów, ja wzięłam czekoladowe a on waniliowe.
Tommy poszedł spać a ja przeglądałam Twittera i Instagrama. Dałam kilka follow i poszłam spać.
Obudził mnie dzwonek telefonu. Luke...zabije...
-Halo?-byłam zła bo chciałam spędzić te kilka dni na wypoczynku bez żadnych telefonów.
-Grace gdzie ty jesteś?-zapytał.
-W Niemczech.-powiedziałam odsłaniając zasłony.
-Gdzie? Przecież za 3 dni jest pokaz. I tak przesunięto.-powiedział.
-I co? Zdążymy.
-Mnie nie będzie. Muszę jechać na spotkanie do Hiszpanii.
-Ughhh dobra. Tylko jak wrócę za 2 dni ma być wszystko powtarzam wszystko gotowe. Nie ma ale.
-Dobra. Miłego wypoczynku pa.-rozłączyłam się i poszłam się ubrać. Założyłam na siebie krótkie szorty, luźny top, kapelusz i conversy. Poszłam obudzić Tommy'ego.
-Wstawaj Tommy idziemy do Legolandu-powiedziałam.
-Już wstaje!-krzyknął i pędem pobiegł do łazienki umyć zęby. Ja poszłam do mojej torby i wyjęłam telefon gdzie miałam nieodebranych 5 połączeń od Nialla. Ehhh...
-Jestem gotowy.-powiedział. Jak mogło mu to zająć tylko 5 minut? Ja szykuję się 30. No ale to są właśnie faceci.
-Jedz i idziemy.-szybko połykał i popijał herbatą. Zjadł i wyszliśmy do parku rozrywki. Najpierw poszliśmy do dmuchanego zamku, potem do na zjeżdżalnię i na koniec poszłam z nim do jakiegoś małego miasteczka mieszczącego się w parku gdzie są same klocki lego. I porobiliśmy sobie zdjęcia. Fajnie było. Oczywiście Tommiemu kupiłam strój jednego z klocków, sobie kupiłam czapkę z Lego, Lukowi bluzkę Lego. I sobie też.
-Dzisiaj niestety musimy wracać. Ale masz szczęście, że twoich rodziców nie ma w tygodnie bo pojedziesz ze mną do Los Angeles!-powiedziałam. Wiem, że chciał od zawsze pojechać do LA więc teraz ma szansę.
-Fajnie! Idę się pakować-i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Pakowałam się szybko bo za niecałą godzinę mamy powrót.
Pojechaliśmy na lotnisko i tym samym samolotem co przylecieliśmy wróciliśmy.